Siatkarska koniunktura

2005-04-14 17:59

Do skromnego miasta Bełchatów przyjechał jeden z najsłynniejszych trenerów w historii siatkówki Argentyńczyk Julio Velasco. Tak jak jego rodak Raul Lozano, Velasco spędził pół życia we Włoszech i teraz prowadzi klub Daytona Modena.

Przyjechał obejrzeć bodaj najlepszego atakującego siatkarza w Polsce Mariusza Wlazłego. Ale przy tym okazało się, że doskonale zna nazwiska, parametry i zalety naszych zawodników ze "złotej drużyny" ME w Rydze. Wlazły to kandydat do transferu "na teraz". Podobnie jak Michał Winiarski. Za 3-4 lata będą do kupienia: Kuba Jarosz, Bartek Kurek i Zbyszek Bartman, ale już dzisiaj są obserwowani przez sławnego trenera.

Przez parę ładnych tfu, całkiem brzydkich lat nasz volleyball był siermiężnie prowincjonalny, ale już widać, że ta tendencja się zmienia. Dzięki Sebastianowi Świderskiemu, który jako najlepszy w Serie A zrobił naszym graczom kapitalną reklamę. Dzięki Lozano, który skupia na sobie i reprezentacji uwagę nie tylko kibiców. Dzięki "złotkom" z ekipy Andrzeja Niemczyka, Danielowi Murkowi w Grecji i Robertowi Pryglowi w Rosji. W polskiej siatkówce idzie koniunktura.

Siatkarze w czołowych klubach rosyjskich zarabiają 5 razy tyle co w Polsce, we włoskich 7-12 razy więcej, a nasi młodzi zawodnicy tabliczkę mnożenia mają opanowaną biegle. Perspektywa życiowych karier nagle im się powiększa i rozszerza. Prowadzi przez sukcesy reprezentacji Polski.

Oczywiście koniunktury bywają zmienne i jeśli nie podpierać ich medalami, potrafią się odwrócić. Ale póki są - grzech nie podtrzymać i nie skorzystać!

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze