Rekomendacja prezydium ma być omawiana na walnym zgromadzeniu 25 października i wtedy formalnie mogłoby się odbyć głosowanie nad przyszłością szkoleniowca, który na tarczy (13-18. miejsce) wrócił z mundialu we Włoszech. Pierwsze wnioski zapadną jednak dzisiaj i mogą być wiążące.
Przeczytaj koniecznie: Siatkówka. Daniel Castellani dostał ultimatum
W poniedziałek Argentyńczyk przez ponad półtorej godziny składał - za pośrednictwem własnej tłumaczki - wyjaśnienia członkom Wydziału Szkolenia PZPS. Przedmiotem dyskusji był raport, który Castellani przysłał do związku. Dokument omawiał przyczyny porażki w mistrzostwach świata. Okazuje się, że nie było to szczególnie opasłe tomisko.
- Ma z pięć stron, nie więcej - zdradził wczoraj Castellani "Super Expressowi". - Nie miałem zamiaru pisać powieści, wydaje mi się, że teraz jest czas na otwartą dyskusję i wspólne szukanie pomysłów na przyszłość. Tak właśnie wyglądało moje poniedziałkowe spotkanie w związku - dodał argentyński trener, który zaprzeczył, by kiedykolwiek imiennie wskazywał winnych wpadki na mundialu.
- Analizując występ we Włoszech, skupiam się na swoich decyzjach i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Nigdy nie zrzucałem winy na konkretnych graczy, nie powiedziałem, że trzeba kogokolwiek wyrzucić z kadry ani że konieczne są zmiany w sztabie. To, co się na ten temat pisze, jest nieprawdą - podkreślał Castellani. - Mówiłem zawsze tylko o sobie, nie o innych osobach. Przyjmuję wszelką krytykę, ale skierowaną pod moim adresem.
Castellani powtarza, że problem reprezentacji podczas MŚ zrodził się w głowach zawodników. - To główna przyczyna niemocy - przyznał wczoraj, ale nie umiał powiedzieć, czy taka argumentacja przekonała związkowych działaczy.
Patrz też: Trener polskich siatkarzy Daniel Castellani: Nie jestem ani Einsteinem, ani idiotą - WYWIAD+SONDA
- Czy przyjęto mój raport? Trudno powiedzieć - komentuje Argentyńczyk. - Mam nadzieję, że będę mógł dalej pracować i że ocena moich dokonań nie będzie dotyczyła tylko tego, co się stało we Włoszech, ale całych dwóch lat pracy z kadrą. Niech federacja rozważy, czy więcej było dobrych czy złych momentów i wtedy zadecyduje o mojej przyszłości - zakończył Castellani.