Od miesiąca Glinka trenuje z koleżankami. W przyszłym tygodniu czekają ją ostatnie sparingi w Spale, a potem wyjazd z zespołem narodowym na mistrzostwa świata do Japonii.
- Właściwie to mieliśmy już kupione bilety do Turcji, gdzie Gosia znalazła nowy klub (Vakifbank Stambuł - red.) - tak o kulisach powrotu żony opowiada "Super Expressowi" Roberto Mogentale. - Ale widziałem, że ona czuła coraz większy przypływ siatkarskiej adrenaliny. Wiedziała, że mogłaby sobie dać radę w reprezentacji. Wystarczyło kilka razy o tym spokojnie pogadać, żeby szybko podjęła decyzję.
Przeczytaj koniecznie: Siatkówka. Małgorzata Glinka pomoże dziewczynom
A to oznaczało nowe zadania dla Roberto. Na obozie kadry Małgosia musiała mieć dziecko przy sobie. - Nie wyobrażam sobie, żebym codziennie nie przytuliła Michelle - powtarzała. Roberto zabrał więc dziewczynkę do Szczyrku, tak by Maggie mogła ją regularnie widywać.
- Mieliśmy fajną pogodę, chodziliśmy na spacery i oglądaliśmy wspólnie treningi dziewczyn - opowiada Roberto. - Przewijam, robię mleko, kąpię, normalnie jak każdy tata. Nie było problemów, dawałem sobie radę. Bo Michelle to złote dziecko, je wszystko, nie grymasi, nie płacze, jest spokojna. Gosia ma o wiele mniej czasu dla córki i to trudny moment, ale wiedzieliśmy, że tak będzie i jakoś sobie radzimy.
Już widać, że żywa jak sreberko Michelle ma dryg do siatkówki i pomału rośnie następczyni Małgosi. Trudno, by było inaczej, skoro i mama, i tata to siatkarze. - Lubi piłki, właściwie wszystkie, jakie zobaczy, jej się podobają i od razu chce się bawić - mówi szczęśliwy tata.
Patrz też: Małgorzata Glinka: Mogę być w kadrze nawet zapchajdziurą - WYWIAD
Niebawem Gosię i jej córkę czeka prawdziwa próba. Wyjazd mamy na mistrzostwa świata to trzy tygodnie poza domem.
- Co robić, Maggie taką ma pracę i nic na to nie poradzimy - przyznaje Roberto. - Wyjazd z małą do Japonii nie wchodzi w grę, za dużo z tym kłopotów. Zmiana czasu to jedno, poza tym zawsze się może przyplątać jakaś choroba i wtedy leczenie w Japonii to byłby dopiero problem. Chcemy więc teraz jak najwięcej czasu spędzać razem, żeby jakoś "ukryć" długą nieobecność mamy - przyznaje mąż naszej czołowej siatkarki. - Będą duże emocje, wielka tęsknota, ale jakoś to wszyscy wytrzymamy - jest pewien Roberto Mogentale.