Do wzięcia jest 250 tysięcy dolarów. Impreza rozpoczęła się w katarskiej Dausze wczoraj, ale mistrzowie Polski pierwszy mecz grają dzisiaj z irańskim Payakanem. To nie powinien być szczególnie wymagający rywal, podobnie jak kolejni grupowi przeciwnicy Skry - egipski Al Ahly i katarski Al Arabi. Schody zaczną się w półfinale, do którego z drugiej grupy zakwalifikują się najpewniej obrońca tytułu Trentino i Dynamo Moskwa.
Rok temu bełchatowianie przegrali w finale z Trentino 0:3, ale pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Imponował zwłaszcza Bartosz Kurek (22 l.), najskuteczniejszy siatkarz imprezy.
Patrz też: Ireneusz Mazur: Skra Bełchatów wśród faworytów mistrzostw świata!
- Jesteśmy podbudowani przed grą w Katarze, bo po raz drugi w ciągu kilku dni pokonaliśmy byłego triumfatora Ligi Mistrzów - przypomina Kurek po dwóch wygranych do zera nad niemieckim Friedrichshafen. - Poprzednie mistrzostwa w Katarze były dla mnie bardzo ważną imprezą. Liczę na powtórkę i to, że znowu odniesiemy sukces. Na razie musimy się skupić na pierwszym meczu z Payakanem i zapomnieć o naszej serii zwycięstw (12 z rzędu - red.). Gramy teraz bardzo dobrze, jesteśmy pewni siebie, ale szanujemy każdego rywala - dodaje nasz przyjmujący.
Występ Skry to niejedyny polski akcent w Dausze. Równolegle odbywa się rywalizacja drużyn żeńskich, wśród których największe szanse na mistrzostwo świata ma Fenerbahce Stambuł z naszą atakującą Katarzyną Skowrońską-Dolatą (27 l.) w składzie.
Powtórka to plan minimum
- Ubiegłoroczne drugie miejsce w KMŚ uważamy za jeden z największych sukcesów w historii naszego klubu. Mam nadzieję, że uda nam się zajść co najmniej tak daleko jak przed rokiem. Wierzę jednak, że jesteśmy w stanie nawet wygrać turniej. Gdy się pokonuje takie firmy, jak Trentino czy Friedrichshafen, zaczyna się wierzyć, że można wygrać z każdym zespołem na świecie. Nie wolno tylko pomyśleć, że już się jest w półfinale, musimy skupiać się jedynie na najbliższym meczu.