W naszym zespole wiele może znowu zależeć od Zbigniewa Bartmana (24 l.), zawodnika, który otrzymał od nowego szkoleniowca "propozycję nie do odrzucenia" - szansę gry na pozycji atakującego zamiast nieobecnego Mariusza Wlazłego i leczącego kontuzję Piotra Gruszki.
"Zibi" bez wahania od razu wskoczył na głęboką wodę. Zaczęło się od sparingów z drugą w światowym rankingu Rosją, potem był dwumecz z mistrzami olimpijskimi Amerykanami, a teraz potyczki z mistrzami świata - Brazylijczykami.
Przeczytaj koniecznie: Brazylia - Polska. Murilo Endres boi się Kurka
- Z Brazylią trzeba zagrać bardzo dobrze, żeby mieć szanse na zwycięstwo. Najistotniejsza będzie nasza zagrywka, bo jeśli Brazylijczycy przyjmują na bardzo wysokim poziomie, praktycznie nie można ich pokonać. Trzeba ich odrzucić od siatki, a wtedy przestają być nadludźmi, tu upatruję szansy - mówi Bartman, który po pierwszym weekendzie LŚ jest czwartym najlepiej punktującym siatkarzem rozgrywek. W pierwszych grupowych meczach z USA zdobył 15 i 21 pkt. Jako atakujący radzi sobie coraz lepiej, choć do ideału sporo jeszcze brakuje.
- Mam duże rezerwy, muszę nad sobą popracować - analizuje. - Wiele elementów jest do poprawienia. Między innymi gra blokiem, bo to zupełnie co innego niż na pozycji przyjmującego, inna strona siatki, inne najście do wyskoku. Różne rzeczy jeszcze mnie rozpraszają, ale jest coraz lepiej, bo w bloku jednak od czasu do czasu punktuję. Zdarza się także, że w obronie uciekają mi piłki, które można podbić, ale myślę, że to kwestia kilku dalszych treningów.