Wielki dramat Marcosa Milinkovicia. Jego żona Jelena wraz z dwójką ich dzieci pojechała na wakacje do Chorwacji, a konkretnie na wyspę Brac. Tam niestety doszło do tragedii. W Adriatyku znaleziono bowiem ciało 13-letniego Luki, najstarszego syna słynnego argentyńskiego siatkarza. Chłopiec wraz ze znajomymi pływał kajakiem po morzu, a gdy ci zrezygnowali i poszli na boisko, został na wodzie sam. Jakiś czas później wyłowiono jego ciało i mimo reanimacji na łodzi oraz na brzegu nie udało się go uratować.
Znamy też coraz więcej szczegółów tej zagadkowej śmierci. Matka chłopaka w rozmowie z dziennikiem "Novosti" przyznała, że był on bardzo dobrym pływakiem, ale przyczyny dramatu wyjaśniła autopsja - Lekarze twierdzą, że mój Luka miał wylew krwi do mózgu, przez co stracił przytomność i wpadł do wody. Dlaczego to mu się przytrafiło? Co miesiąc miał dokładne badania medyczne. Nie mogę uwierzyć, że odszedł - mówiła zrozpaczona Jelena Milinković.
13-latek nie tylko dobrze pływał, ale chciał też pójść w ślady taty. Przejawiał ponoć ogromny talent siatkarski, a w ostatnim roku rozpoczął nawet treningi z jedną z młodzieżowych drużyn Vojvodiny Nowy Sad.
Marcos Milinković był przed laty znakomitym argentyńskim siatkarzem. Występował nie tylko w ojczyźnie, ale też w Grecji czy we Włoszech. Podczas mistrzostw świata, na których występował wraz ze swoją reprezentacją, został wybrany MVP turnieju. Na wieść o śmierci syna przyleciał już z Argentyny do Chorwacji.
Były polski siatkarz w ciężkim stanie w szpitalu. Błyskawiczny atak choroby
Siatkarka z Dominikany ZASŁABŁA podczas meczu
Jacek Olszewski, były mąż Agaty Mróz, chce się znowu ożenić!