Turcja - Niemcy 3:0 (25:17, 25:19, 25:22)
Turcja: Akoz, Aydemir, Aykac, Baladin, Boz, Dundar, Ercan, Gunes, Ismailoglu, Kalac, Karakurt, Ozbay, Senoglu, Yildrim
Niemcy: Hanke, Poll, Geerties, Drewniok, Stigrot, Lippmann, Orthman, Schoelzel, Mollers, Bock, Pogany, Vanijak, Weitzel, Grunding
Reprezentacja Turcji do Apledoorn jechała w jednym celu - wywalczyć udział na igrzyskach olimpijskich 2020. Drużyna prowadzona przez włoskiego szkoleniowca dysponowała największym potencjałem osobowym. Turczynki rozkręcały się jednak powoli, bo turniej rozpoczęły od porażki z Niemkami. Los chciał, aby obie ekipy spotkały się w decydującym spotkaniu.
Choć reprezentacja Niemiec wygrała pierwszą rywalizację w Apledoorn nie była faworytem niedzielnego spotkania. Turczynki były ewidentnie nakręcone zwycięstwem w niesamowitym meczu z Polkami i od początku finałowego starcia grały jak z nut. Niemki miały problem, żeby skończyć atak, w obronie radziły sobie podobnie kiepsko. A zespół trenera Guidettiego wykorzystywał to znakomicie.
Wszystkie trzy partie przebiegały w bardzo podobnym scenariuszu. Turczynki bardzo szybko osiągały przewagę, a następnie utrzymywały ją do końca seta. Świetnie w ataku spisywała się i Hande Baladin i Eda Erdem, które były w zasadzie nie do zatrzymania. Louisa Lippmann natomiast, liderka niemieckiej ekipy, miała zdecydowanie gorszy dzień i nie punktowała tak, jak miało to miejsce w półfinale.
Niemki jedynie w ostatnim secie spowodowały, że ręka tureckim zawodniczkom mogła nieco zadrżeć. Po dwóch asach Hanny Orthmann tablica wyników pokazywała 22:22. Trzy następne akcje padły jednak łupem reprezentacji Turcji, która w ekspresowym tempie zapewniła sobie bilety do Tokio. Turcja to 11 zespół z pewnym udziałem na igrzyskach.
