Dla Paszyckiego wybuch wojny to podwójnie trudny moment. Nie dość, że ma rodzinę w Ukrainę i tam się urodził, to jeszcze od 2020 roku posiada… rosyjskie obywatelstwo. Miało mu ono ułatwić grę w lidze rosyjskiej (obowiązują tam limity obcokrajowców), względnie pozwolić na starania o powołanie do kadry Rosji. Paszycki bowiem nigdy nie grał w reprezentacji Ukrainy. Paszycki jest także doskonale znany w polskiej siatkówce i na Wybrzeżu. W sezonie 2016/17 ukraiński środkowy grał już w gdańskim klubie. Teraz, jak informuje volleynews.it, ma wrócić do Polski. Treflowi potrzebny jest klasowy środkowy po tym jak poważnej kontuzji doznał Argentyńczyk Pablo Crer. Gdański klub zapowiedział na piątek 11 marca o 14.00 prezentację nowego gracza, nie wyjawiając na razie nazwiska pozyskanego siatkarza.
Demolka! Mistrz Włoch sponiewierany przez Jastrzębski Węgiel. Półfinał Ligi Mistrzów o krok
Początkowo Zenit informował, że Dmytro Paszycki zdecydował się na urlop na własny koszt. Zwracano jednak uwagę na fakt, że umowa zawodnika z Zenitem nie została rozwiązana. „Nasz klub zareagował na decyzję Dmytra ze zrozumieniem” – poinformowano kilka dni temu. Paszycki pozostaje obywatelem Rosji, nie zrzekł się paszportu.
Rosyjskie ligi siatkarskie sponsorowała... ukraińska firma. Właśnie zerwała współpracę
Ostatnio Paszycki był w Estonii. – Wyjechałem z Rosji 2 marca. Zawiesiłem kontrakt z Zenitem. Moja kariera jest pod wielkim znakiem zapytania. Ostatnie 9 dni było bezsennych i pełnych bólu. Trudno mi w tej chwili wytłumaczyć moje uczucia. Moja rodzina, krewni i przyjaciele są atakowani. Moje serce jest z Ukrainą i wszystkimi ludźmi, którzy tracą i narażają swoje życie dla nas wszystkich – napisał siatkarz pod koniec ub. tygodnia w mediach społecznościowych.