To nie są mecze o nic, jak niektórzy mogą oceniać trzecie miejsce PlusLigi. Ono wbrew pozorom ma spore znaczenie: daje bowiem prawo gry w przyszłym sezonie w najbardziej prestiżowym europejskim pucharze – Lidze Mistrzów. Jeśli więc klub nie walczy o tytuł, a tylko w „małym” finale, to jedno jest jasne: na pewno nie chce być czwarty. – Jest o co grać. Choć sezon dał nam mocno w kość, na pewno rzucimy na szalę wszystkie nasze umiejętności – obiecał Igor Grobelny, przyjmujący Vervy. – Bardzo chcę zawiesić na szyi brązowy medal i mam nadzieję, że będę mógł to uczynić – dodał. – Ja z kolei nie jestem fanem tego koloru, ale... nigdy nie grałem o brąz. Lepszy jednak taki krążek niż żaden, dlatego musimy zrobić, co w naszej mocy, aby go zdobyć – skomentował jego kolega z tej samej pozycji Bartosz Kwolek.
Finał PlusLigi: Zaksa Kędzierzyn - Jastrzębski Węgiel. Oto zabójcza broń jastrzębian
Środowy mecz w Bełchatowie miał dziwny przebieg. Żaden z setów poza tie-breakiem nie był zacięty. Drużyny wygrywały na zmianę, i to w zdecydowany sposób. Zaczęło się od 25:15 dla Skry, która musiała sobie radzić z kontuzjami podstawowych siatkarzy, z Taylorem Sanderem na czele, Świetną zmianę Amerykaninowi dał młody Mikołaj Sawicki – zaliczył 23 pkt! Jego koledzy grali jednak jak na huśtawce. Drugiego seta bełchatowianie przegrali do 20, by trzeciego wygrać do... 11! W czwartym znowu byli gorsi, do 19.
Siatkarka zastrzelona przez męża. Ich 8-miesięczne dziecko było wtedy w domu
Tie-break wydawał się iść po ich myśli, ale prowadząc 13:10 dali sobie odebrać inicjatywę. Verva znana jest z walki do ostatnich sekund w emocjonujących końcówkach. Tak było tym razem. Obroniła 5 piłek meczowych, a Bartosz Kwolek serwisem spadającym po siatce na parkiet zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. MVP meczu został Igor Grobelny (17 pkt). Jeśli Verva wygra w niedzielę w Warszawie drugie spotkanie, zdobędzie brąz.