Styczeń 2020 r., Jakub Bucki staje na zagrywce w piątym secie meczu Ligi Mistrzów Zenit Kazań – Jastrzębski Węgiel. Na tablicy 14:10 (przed chwilą było nawet 14:9) dla gospodarzy, na trybunach fiesta, bo za moment Rosjanie mają świętować sukces. Kilka razy gwiazdy z Kazania mają piłkę w górze i nie dobijają gości, dzięki fantastycznym obronom, kontrom, a zwłaszcza żelaznym nerwom Buckiego, który razi serwisem czułe punkty przeciwników. Mimo piłek meczowych Zenitu jastrzębianie nie pękają, odrabiają straty i wygrywają w fenomenalnym stylu 16:14. To wtedy kibice dowiadują się, że w Jastrzębiu jest taki ktoś jak Kuba Bucki. Od tego czasu zawodnikom drużyny przeciwnej drżą ręce, gdy trener wstawia go na zagrywkę.
Bucki „załatwił” niedawno swojemu klubowi awans do finału PlusLigi. W drugim meczu półfinału z Vervą w Warszawie nie wchodził – jak to zwykle czyni – tylko na serwis. Zagrał od drugiego seta, notując aż 21 pkt, w tym trzy asy. Te ostatnie to jego specjalność, dzięki której stał się znany w lidze.
Zaksa lepsza od Skry Bełchatów. Kędzierzynianie zagrają w finale PlusLigi z Jastrzębskim Węglem
– Nie czuję presji, kiedy muszę grać dłużej – mówi „SE” Bucki, który najczęściej wpada na boisko tylko na zmianę, by trafić parę razy atomowym serwisem. – Oczywiście jest niepokój, że mogę nie dać rady, ale jakoś się wywiązuję, a najważniejsze, że wygrywamy. To nie tak, jak słyszę od rywali, że zawsze trafiam. Zawsze się nie da, ale więcej jest tych pozytywnych zmian z mojej strony. To nie chodzi tylko o mnie, potrafimy wprowadzić z ławki kogoś, kto daje dobry impuls.
Piękny gest w finale siatkarek. Krzysztof Krawczyk uhonorowany w wyjątkowy sposób
Jaka jest tajemnica skuteczności Buckiego? Na pewno nie prędkość serwisu. – Nie mierzyłem, ale chyba nie przekraczam 120 km/h. Przede wszystkim zagrywam regularnie, a, co ciekawe, ostatnio wcale więcej nie trenuję tego elementu. A na czym polega sekret trudności moich serwisów? Może na tym, że nieczysto trafiam w piłkę i tym potrafię zaskoczyć przeciwników – śmieje się Kuba.
POWIEDZIELI PRZED FINAŁEM
Kamil Semeniuk, przyjmujący Zaksy: – Gramy pierwszy mecz u siebie. Mamy ten komfort, że jeśli będzie potrzebny trzeci, to wrócimy do naszej hali. Będziemy jednak chcieli to zakończyć w dwóch spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę, z kim przyjdzie nam walczyć, mierzyliśmy się kilka razy. Wiemy, jak z nimi wygrywać.
Aleksander Śliwka, przyjmujący Zaksy: – Jastrzębski to bardzo silna drużyna, i, co ważne, mająca świetnych rezerwowych. Tak naprawdę to zespół grający praktycznie całą czternastką. Ktokolwiek tam wchodzi, gra świetnie. To wróży wielkie emocje w finale, szkoda, że bez kibiców, ale wierzę, że będą nas wspierać.
Jurij Gladyr, środkowy Jastrzębskiego Węgla: – Nie po to trenujemy przez cały rok i zaciskamy zęby, żeby trafić do finału i powiedzieć: „Jest super!”. Będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. To środowisko po prostu potrzebuje tego tytułu! 17 lat bez mistrzostwa Polski? Musimy rzucić wszystkie siły, żeby osiągnąć ten wymarzony wynik.
Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla: – Nie ma co myśleć o tym, co osiągnęliśmy, tylko o tym, co przed nami. Wszyscy czujemy się mocni i myślę, że możemy namieszać. Faworytem raczej nie jesteśmy, bo gramy z fantastyczną Zaksą, ale każdy z nas tak naprawdę wierzy w to, że możemy podnieść to złoto do góry.
NIE ŻYJE legendarny siatkarz. Przegrał walkę z nieuleczalną chorobą
FINAŁ PLUSLIGI
Zaksa Kędzierzyn (1) – Jastrzębski Węgiel (2)
Bilans ligowy ogółem: 39–42
Bilans w tym sezonie: 4–0
Ostatnie pięć meczów w PlusLidze: 4–1
Terminy: środa, 14 kwietnia, o godz. 20.30 (Kędzierzyn), niedziela, 18 kwietnia, o godz. 17.30 (Jastrzębie) i ewentualnie środa, 21 kwietnia, o godz. 20.30 (Kędzierzyn)