Siatkówka, Wilfredo Leon, ME

i

Autor: CEV Wilfredo Leon w półfinale ME ze Słowenią

Korespondencja Super Expressu z Rzymu

Wielki Wilfredo Leon po awansie do finału ME: Srebra nie chcę, tylko złoto! [WYWIAD]

2023-09-14 22:27

To nie sen! Polscy siatkarze po 14 latach wracają do finału mistrzostw Europy, czyli w miejsce, do którego nie zdołali się dostać przez półtorej dekady. Po pokonaniu Słowenii 3:1 (23:25, 25:21, 25:20, 25:21) wywalczyliśmy wymarzony awans, a królem parkietu w rzymskiej hali PalaLottomatica był wczoraj niesamowity Wilfredo Leon, autor 25 pkt.

Wreszcie nasi siatkarze zapomnieli o „słoweńskiej klątwie”. Ten rywal przecież cztery razy z rzędu sprawiał, że traciliśmy szansę na dobry wynik w mistrzostwach Europy lub ich nas wręcz z nich wyrzucał. Zapominamy o tym w pełnej euforii awansu do finału! Po meczu szczęśliwy Leon udzielił wywiadu mediom z Polski.

– Plan minimum wykonany, czy to był tylko etap przed walką o złoto?

– Nasza misja jeszcze nie jest skończona, wiedzieliśmy, że mecz będzie bardzo trudny, zrobiliśmy to, o co to chodziło dzisiaj. Czekamy jeszcze na finał. Jak grałem? W miarę spoko, ale szczególnie w pierwszym secie było za dużo błędów. Mam nadzieję, że będę skoncentrowany na finale i zrobię ich mniej niż dzisiaj. Jednak, że jeśli zdarza się ich tyle, a mimo to wygrywamy, to mogę być nawet zadowolony. Nie wiem czy to mój najlepszy mecz, zaliczyłem co prawda dużo punktów, ale jestem ambitny i wiem, że stać mnie na jeszcze więcej.

Grbić aż się przeżegnał. A po meczu powiedział kilka niewesołych zdań o Bartoszu Kurku

– Podobno warunki nie były najlepsze, bo światło świeci w tej hali dość ostro?

– W tej hali faktycznie nie były najlepsze warunki, grałem już w niej, ale widzę, że zmienili rodzaj oświetlenia. Co możemy jednak zrobić, to sprawa organizatora.

– Wreszcie zapomnisz o brązowych medalach ME...

– Ale srebra nie lubię, dlatego nie będę zadowolony, dopóki nie zdobędziemy złota mistrzostw Europy. Srebrny medal nie da mi satysfakcji, bo on oznacza przegraną. Trzeba złota i tyle.

– Jak poprawiliście grę w meczu ze Słowenią i przegraniu pierwszej partii?

– Po przegraniu pierwszego seta skoncentrowaliśmy się mocniej, by grać punkt za punkt, a ni uzyskiwać koniecznie przewagę kilku oczek, raz oni, raz my. Trener mówił, żeby patrzeć tylko na kolejną akcję i działamy dalej. Do końca to próbowaliśmy robić. Jeśli chodzi o element zagrywki, to funkcjonował lepiej po pierwszym secie, ale myślę, że możemy to wykonać jeszcze lepiej.

– Sporo było zastrzeżeń do arbitrów?

– Sędziowie? No cóż to są także ludzie i mogą popełniać błędy, tyle że dzisiaj było ich za dużo. Nie możemy mówić, że robili to specjalnie, najważniejsze że wygraliśmy, nie chcieliśmy nerwów i nie warto było ryzykować kartkami. Mam nadzieję, że ktoś porozmawia z sędziami i że następnym razem będzie lepiej.

– No i wreszcie po raz pierwszy po dwóch porażkach półfinałowych w ME, pokonaliście Słowenię...

– Nasz kraj czekał na ten moment. Zrobiliśmy to, a teraz czekamy na kolejne mistrzostwa Europy i chcemy to powtórzyć.

– Kontuzja pierwszego rozgrywającego Słowenii miała wpływ na przebieg meczu?

– Wiadomo, że oni znali się bardziej z pierwszym niż z drugim rozgrywającym, to stworzyło pewną presję na zmienniku. Dla nas to było i łatwiejsze, i trudniejsze, bo koncentrowaliśmy się bardziej na graczu wyjściowego składu. Po meczu pocieszałem kontuzjowanego siatkarza, bo to mój kolega z klubu (Gregor Ropret też gra w Perugii – red.), a poza tym uraz to nigdy nie jest miłe do oglądania, to ciężki moment. Warto zawsze przybić piątkę, zapytać czy jest w porządku, dać wsparcie, którego zawodnik potrzebuje.

MAMY FINAŁ! Polska ogrywa Słowenię i melduje się w walce o złoto!

– Bartkowi Kurkowi odnowiła się kontuzja, jaki ma to na was wpływ?

– Jesteśmy drużyną i jeśli ktoś czuje się gorzej, to są inni, trzymamy się razem do końca. Jak jeden wypada, wskakuje ktoś inny.

– Grasz we Włoszech, Italia to wymarzony rywal w finale?

– Z kim będziemy grać w finale, to obojętnie. Jeśli to będą Włosi, to emocji będzie dwa razy więcej. Ten kto będzie w finale, przeszedł trudną drogę i na pewno to będzie ciężkie spotkanie, bo wyda nam walkę.

– Popełniliście sporo błędów na początku, ale w końcu i tak wygraliście. Więc chyba nie było tak źle?

– Duża liczba błędów mimo wygranego meczu może nie jest taka zła, ale na pewno nie wpływa dobrze na statystykę. Na to my aż tak nie patrzymy. Ale trener na pewno będzie potem cisnął, narzekał, jednak w końcu od tego jest.

– Planujesz wkońcu pobić rekord świata w zagrywce w finale ME?

– Dzisiaj uderzyłem serwisem kilka razy, choć może nie tak mocno. W finale spróbuję pobić rekord, i to niejeden raz. Jedno złoto w tej hali już mam (Liga Mistrzów 2017 – red.), chcę zdobyć kolejne.

Kiedy finał ME siatkarzy? Polska - Włochy

– Co ci powiedział Nikola Grbić po meczu?

– Trener powiedział mi wiele miłych słów po meczu, czuje się po nich naprawdę bardzo dobrze.

– Radzisz sobie lepiej z przyjęciem zagrywki?

– Jeśli chodzi o element przyjęcia zagrywki, to zrobiłem mały krok do przodu. Za rok będą igrzyska, mam czas, żeby popracować w klubie i wiem, że muszę dołączyć wcześniej do reprezentacji.

– Najbliżsi przyjadą na finał?

– Rodzina nie pojawi się na meczu finałowym, ale wiem, że emocje i energia są w domu przed telewizorem. Rozmawiam z nimi codziennie i to wszystko czuję. Mówiłem do nich, że trzymam się tutaj twardo. Wszyscy są moimi wielkimi fanami.

Najnowsze