Wielkolud będzie płakać jak krokodyl

2004-08-17 2:19

- Podczas meczu z Serbami trzymałem mocno kciuki za chłopaków. Gdy wygrali, byłem wzruszony i zły na siebie, że siedzę w domu - mówi Damian Dacewicz (30 lat).

Kontuzja prawego kolana wyeliminowała go w ostatniej chwili z igrzysk. Zastąpił go Łukasz Kadziewicz. Teraz "Dacek" mecze naszej siatkarskiej reprezentacji ogląda w telewizji i wysyła do kolegów z reprezentacji SMS-y.

Niezła demolka

- Nie mogę zdradzić, co piszę. To są prywatne sprawy - mówi Damian. - Zresztą do każdego piszę coś innego.

Nasz środkowy nie spodziewał się, że biało-czerwoni tak szybko i zdecydowanie pokonają swoich pierwszych rywali.

- Zrobili im niezłą demolkę - ocenia. - Myślałem, że dojdzie do tie-breaka. Nasi mnie zaskoczyli.

Teraz liczy, że jego koledzy równie szybko i zdecydowanie uporają się dziś z Grekami. Zdaje sobie jednak sprawę, że może to być znacznie trudniejszy rywal.

- O tyle groźniejszy, że gra u siebie - mówi. - Przy wspaniałym dopingu gra się zupełnie inaczej. To niesie zawodników.

Rada, jakiej udzieliłby swoim kolegom: robić swoje. Nie dać się zaskoczyć i zepchnąć do obrony. Jeżeli pokażą w tym meczu to, co z Serbią i Czarnogórą, o wynik możemy być spokojni. A przedmeczowe sztuczki Greków - wyznaczanie porannego treningu na 8.30 - lekceważyć.

- Oni będą się chwytać wszystkich sposobów, żeby nas zdekoncentrować - przestrzega. - To są tanie zagrywki poniżej pasa, ale to nie ma najmniejszego znaczenia.

Po wygranej z Serbami Dacewicz się wzruszył. Łzy nie pojawiły się jednak w oczach wielkoluda (Dacewicz mierzy 209 cm i waży 100 kg - przyp. red.).

- Jeżeli nasi wygrają mecz w ćwierćfinale i później, to będę wylewał krokodylowe łzy, ale ze szczęścia - śmieje się Dacewicz. - Na pewno nie będę się ich wstydził.

Trenowali, bo nie grali

Podopieczni Gościniaka i Prielożnego w poniedziałek znowu musieli wcześnie zrywać się z łóżek. Trening w hali zaplanowany był na godz. 8.30.

- Trenowali ci, co nie grali z Serbami, oraz Krzysiek Ignaczak i Arek Gołaś - informuje Igor Prielożny.

Pozostali pobiegali, porozciągali się trochę na stadionie. Po południu cała drużyna trenowała w hali.

- I tu wszystko było już podporządkowane meczowi z Grecją - mówi Prielożny. - Pokonać Greków to teraz nasz najważniejszy cel.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze