O popularnym „Zwierzu” było głośno, kiedy na przełomie lutego i marca br. zniknął z Zaksy Kędzierzyn. Trzytygodniową nieobecność zawodnika jego menedżer tłumaczył depresją, klub – problemami zdrowotnymi, a nieoficjalnie krążyły plotki o problemach osobistych siatkarza. Potem zmienił barwy na Jastrzębski Węgiel i znalazł się w kadrze olimpijskiej. W reprezentacji nie błyszczał, odgrywając zdecydowanie mniej eksponowaną rolę niż rok wcześniej, bo też wyraźnie odstawał ze sportową dyspozycją.
Ligę 2024/25 zaczął w średnim stylu, potem było falowanie formy, choć eksperci zwracali też uwagę, że w jego przypadku nie chodzi wyłącznie o zdobycze punktowe. Kaczmarek jest bowiem znany z wszechstronności, umiejętności radzenia sobie także w poczynaniach obronnych, czy serwisie, tyle że i tutaj nie imponował do tej pory w statystykach.
Mecz domowy z Chaumont wyszedł mu jednak znakomicie. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że błysnął w trudnym momencie, a nie w starciu, które byłoby jednostronne z punktu widzenia mistrzów Polski, a takich w tym sezonie kilka już za sobą mają. Tymczasem to była zdecydowanie najtrudniejsza pucharowa potyczka finalistów LM 2024 w obecnym sezonie.
Kaczmarek mówi o przetrwaniu zespołu
Kaczmarek zaliczył 24 pkt przy 54 proc. skuteczności, 3 blokach i 2 asach serwisowych. Tak równej „linijki” statystycznej dawno nie widzieliśmy przy jego nazwisku.
Problemy Łukasza Kaczmarka w Jastrzębskim Węglu? Mistrz olimpijski wylicza wątpliwości
– Czy czekałem na taki występ? Najważniejsze jest to, że wygrywamy za trzy punkty. Jeśli chodzi o moje indywidualne statystyki i grę, o tego są eksperci i inni ludzie, żeby to oceniać – uciął Kaczmarek. – Ja jestem od tego, żeby grać i pomagać drużynie w tym, by wygrywała. I wygraliśmy za trzy punkty, mamy dwanaście punktów po czterech meczach, z czego powinniśmy się bardzo cieszyć.
Jastrzębianie mocno się musieli napracować, by wygrać za trzy punkty, niewiele brakowało, by goście wywalczyli co najmniej punkt. Francuski zespół postawił wszystko na jedną kartę, mocno nacisnął zagrywką. Nie mając nic do stracenia, grał ryzykownie, ale skutecznie. Czwartego seta Jastrzębski Węgiel wygrał dopiero przy stanie 32:30, po wielu niewykorzystanych piłkach meczowych.
Polskim siatkarkom grozi klątwa ćwierćfinału? Agnieszka Korneluk reaguje: Nie wierzę w takie rzeczy
– Jestem niesamowicie dumny z naszego zespołu, z tego, że przetrwaliśmy i wygraliśmy za trzy punkty – skomentował Kaczmarek. – To, jak zagrała drużyna z Chaumont, to czapki z głów. Dobrze zagrali w obronie, świetnie zagrywali, full power, bardzo często im to wchodziło. Widowisko było świetne. Trzy punkty to niesamowita robota Jastrzębskiego Węgla. Każdy zespół w Europie miałby dzisiaj problemy z francuskim zespołem.
Jastrzębianie po czterech kolejkach LM pewnie prowadzą w grupie E, stracili tylko 2 sety i mają 12 pkt, o 4 więcej niż drugi w zestawieniu niemiecki Lueneburg. Pierwsze miejsce na koniec rundy grupowej daje bezpośredni awans do ćwierćfinału, ale jest jeszcze inny ważny czynnik. Im lepszy będzie bilans drużyny wygrywającej jedną z pięciu grup, tym lepiej zostanie ona rozstawiona do rundy pucharowej, tzn. trafi na potencjalnie łatwiejszych rywali w ćwierćfinale, a stamtąd już tylko krok do turnieju Final Four wyłaniającego triumfatora rozgrywek.
– Dobre losowanie jest przywilejem, ale kiedy po raz pierwszy wygrywaliśmy z Zaksą Ligę Mistrzów, to w ćwierćfinale mieliśmy Lube, w półfinale Zenit, a w finale Trentino – przypomina Kaczmarek. – My mamy taką drużynę, że nie musimy patrzeć na rywali, lecz na siebie, jestem przekonany, że jesteśmy w stanie walczyć i wygrać z każdym. To, że drabinka może być teoretycznie łatwiejsza, na pewno jest dużym plusem, ale my nie możemy się nikogo obawiać. Musimy się skupiać na sobie, bo mamy papiery i drużynę na to, żeby walczyć o złoto Ligi Mistrzów.