Po zakończeniu kariery przez Pawła Zagumnego wielu sympatyków polskiej siatkówki obawiało się, że długo żaden zawodnik nie dorówna temu genialnemu rozgrywającemu. Ale Fabian Drzyzga spowodował, że szybko zapomnieliśmy o popularnym "Gumie". Już w 2014 roku z powodzeniem zastępował starszego kolegę i miał swój udział w wywalczeniu mistrzostwa świata, ale dopiero cztery lata później sam stał się pierwszoplanową postacią i prawdziwą gwiazdą.
Bo mundial był w jego wykonaniu wręcz popisowy! Szczególnie dwa ostatnie mecze - półfinał z USA, gdzie szalał na zagrywce, i finał z Brazylią, gdzie nie tylko znakomicie rozgrywał, ale i pracował blokiem. Nic więc dziwnego, że właśnie jego obok m.in. Bartosza Kurka, Michała Kubiaka czy Pawła Zatorskiego wskazuje się jako jednego z głównych architektów sukcesu, jakim była obrona tytułu.
A tuż po starciu z "Canarinhos" był też bohaterem jednej z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających scen, jakie widzieliśmy. Gdy reszta zawodników cieszyła się na parkiecie, on wręcz siłą wtargnął na trybuny. A konkretnie do sektora zajmowanego przez dziennikarzy. Podbiegł do stanowiska komentatorskiego Polsatu i uściskał swojego ojca, Wojciecha Drzyzgę, który relacjonował ten mecz w telewizji.
Komentator nie potrafił ukryć wzruszenia. Ale nic dziwnego. Bo z pewnością rozpierała go duma z syna.