W trakcie czwartego meczu finału Lipe zraził do siebie kibiców Resovii, gdy wdał się w pyskówkę z Grzegorzem Kosokiem i Krzysztofem Ignaczakiem. Potem dostał żółtą kartkę za machnięcie ręką na sędziego, ale Zaksa i tak wygrała w świetnym stylu 3:0 wyjazdowe spotkanie o być albo nie być.
Po meczu Fonteles uspokoił się, a schodząc z parkietu... pozdrowił rzeszowskich kibiców brawami. - Oni są wspaniali, zasłużyli na taki finał - mówił po chwili Brazylijczyk. - A dla nas był to mecz z gatunku "zabić albo umrzeć", stąd emocje. I tak też będzie w piątym spotkaniu o tytuł, polscy kibice zasługują na takie emocje. Czułem się trochę Polakiem - skomentował.
- On już taki jest, kompletnie "crazy" - rozkłada ręce trener Zaksy Daniel Castellani (52 l.) pytany przez "SE" o specyficzny styl podopiecznego. - To jedna jego strona, ale druga jest taka, że daje z siebie 100 procent, zrobi wszystko, by wygrać. To prawdziwy wojownik. A czy mnie słucha na boisku? Cóż, czasem go ponosi, ale mamy taką zasadę - kiedy przeholuje, od razu krzyczę ostro "Stop!" i jest spokój. W każdym zespole taka osobowość jest na wagę złota - uważa Argentyńczyk.