Nie tylko Magda Stysiak ciągnie atak reprezentacji Polski i widać to dobrze przez cale rozgrywki Ligi Narodów oraz wcześniejsze imprezy. Kiedy trzeba, do walki włączają się inne skrzydłowe i tak było w meczu z Niemkami. Naszą atakującą numer jeden wsparła na lewym skrzydle Olivia Różański, dysponująca równie mocną siłą ognia przyjmująca kadry. Zdobyła 18 pkt, tyle samo, co koleżanka, wykonała 35 ataków, z których w parkiecie znalazło się 16, dodała asa i blok. Imponowała zwłaszcza w pierwszym secie, wygranym do 12, kiedy wychodziło jej niemal wszystko.
Po awansie do półfinału Ligi Narodów Olivia Różański odpowiedziała na pytania „Super Expressu”.
Wiedziałyśmy jak się przygotować
– Nad czym przede wszystkim pracowałyście przed meczem z Niemkami? Może nad serwisem, bo działał idealnie w pierwszym secie?
– Tak naprawdę to nad wszystkim. Wiedziałyśmy, na czym mamy się skupić po ostatnim meczu, bo gramy z bardzo dobrym zespołem, przede wszystkim niezwykle walecznym, dobrze broniącym i blokującym. I zdawałyśmy sobie sprawę, że właśnie zagrywką możemy im narobić problemów.
– Zawsze trzeba się było z tym rywalem bić, w związku z tym brak oporu Niemek w pierwszym secie mocno was zaskoczył?
– Raczej nie, bo nam też poprzednim razem źle ułożył się mecz z nimi na samym początku (15:25 w pierwszym secie meczu fazy grupowej, a potem wygrana 3:2 – red.). Może nie weszły w to spotkanie od pierwszej piłki, ale byłyśmy pewne, że każdy kolejny set będzie bardzo trudny. Wiemy doskonale jak one potrafią zagrać. Tym bardziej się cieszymy z wygranej.
Vital Heynen nie wytrzymał po porażce z Polską! Ogromna frustracja
– Skąd rozluźnienie w drugiej partii? Za szybko pomyślałyście, że będzie łatwo?
– Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć na gorąco, co to było. Na pewno gra po stronie Niemek zaczęła się coraz bardziej układać, ich poziom podskoczył, chociaż o wszystkim zadecydowała nasza słabsza gra. Najważniejsze, że w kolejnych partiach wróciłyśmy.
– Mimo wygranej, w obliczu półfinału z jeszcze mocniejszym przeciwnikiem nie martwi nieco słabsze przyjęcie zagrywki?
– Nic nas nie martwi, mamy w tej drużynie dużo potencjału, nasza pewność siebie buduje się coraz bardziej. Czujemy radość, że tu jesteśmy i że możemy grać w finałach. Żyjemy chwilą!