Motor Lublin - Stal Gorzów już w tę niedzielę
Kibice żużla ostrzą sobie zęby na finałowy rewanż Ekstraligi. W pierwszym meczu w Gorzowie Stal wygrała z Motorem 51:39, ale nic jeszcze nie jest przesądzone. W rewanżu w Lublinie wszystko jest możliwe, bo Motor pokazywał już, że nie takie straty potrafił odrabiać. Ten mecz to wyjątkowa chwila dla Zmarzlika, który po tym sezonie przeniesie się ze Stali do… właśnie Motoru.
Najlepszy żużlowiec świata teraz z pewnością w głowie ma tylko walkę o tytuł, ale nie ukrywa też głębokiej wiary w Boga. W każdą niedzielę, niezależnie od tego czy będzie jechał w meczu czy nie, idzie do kościoła. - Kiedy mecz jest w Gorzowie, to na 9:15 chodzi na mszę, potem jeszcze może ryby. A w rodzinnym Barlinku msza jest o 7 rano. Wierzę w Boga, tak zostałem wychowany i nie zamierzam tego zmieniać – mówił Zmarzlik w czacie w redakcji „Super Expressu”.
Jak sam przyznaje, stara się zdrowo odżywiać i w ogóle nie pije. Nawet na posezonowej gali PGE Ekstraligi nie sposób go zobaczyć choćby z kufelkiem piwa. - Bardzo rzadko piję. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a poza tym zwyczajnie... nie lubię – wyjaśnił Zmarzlik, który przeciwnie do wielu kolegów z toru, nie zamierza zrobić sobie tatuażu. - Nie kręci mnie to i nie zamierzam sobie robić tatuażu – zapewnił.
Bartosz Zmarzlik: Inaczej wraca się do domu, kiedy w drzwiach czeka syn [WYWIAD SUPER EXPRESSU]
Taki Bartosz Zmarzlik jest prywatnie
Motocykle to całe jego życie. Jak wspomina, po raz pierwszy wsiadł na żużlową maszynę jako małe dziecko. - Miałem 6-7 lat i było to na torze w Ławrowie. Wcześniej wsiadłem na przerobioną motorynkę, około 3 lat. A że tata to taka złota rączka, to potrafił dostosować motocykl do mojego wzrostu – podkreślił..
Zmarzlik nie ukrywa, że bez rodziny nie byłoby sukcesów. W jego teamie najważniejsze role pełnią mama, tata i brat. Zaznacza też, że w ten sport trzeba sporo zainwestować.
Do jakiegoś poziomu talent wystarczy, ale potem trzeba mieć jednak to wsparcie finansowe. Ale też pomoc o tunerów, od teamu. Z mamą nigdy się nie kłócimy, bo nie ma sytuacji bez wyjścia. Mama tak to świetnie wszystko ogarnia, że nie ma potrzeby interwencji. A mama jest oazą spokoju, jeszcze nigdy go zdenerwowanego nie widziałem – uśmiechnął się.