W wyścigu o GP Japonii Robert Kubica jechał efektownie. Toczył zaciętą walkę na torze z liderem klasyfikacji generalnej Jensonem Buttonem oraz w pięknym stylu wyprzedził Nicka Heidfelda. Wystarczyło to jednak tylko do zajęcia... dziewiątego miejsca.
Za to Toyota wyrównała najlepszy wynik w historii startów w Formule 1. Jarno Trulli ukończył wyścig na znakomitym drugim miejscu. Ale John Howett (57 l.), szef zespołu, zamiast się cieszyć, miał grobową minę.
- Wygląda na to, że prawdopodobnie straciliśmy Roberta - przyznał rozczarowany Howett.
Powodów do radości nie miał też Jenson Button. Brytyjczyk mógł już w Japonii zapewnić sobie mistrzostwo świata, jednak zajął dopiero ósme miejsce. Siódmy był jego kolega z zespołu i najgroźniejszy konkurent w walce o tytuł - Rubens Barrichello. Wygrał Sebastian Vettel z Red Bulla. Cała trójka wciąż ma szanse na mistrzostwo. Kolejny wyścig za dwa tygodnie w Brazylii.