Wyścig DTM Lausitzring miał być świętem dla polskich kibiców. Niemiecki tor położony jest blisko naszej zachodniej granicy. Niestety, z powodu pandemii koronawirusa fani na obiekt nie zostali wpuszczeni. Na sektorze pojawiła się tylko znana flaga ku czci Roberta Kubicy. Takie wsparcie z pewnością krakowianinowi się przydało, ponieważ po słabych kwalifikacjach do zawodów ruszył z ostatniej pozycji. Sam zainteresowany przed zawodami mówił, że spodziewa się trudnych zawodów i nieco narzekał na tempo wyścigowe swojego auta.
Kolejne okrążenia pokazywały jednak, że Robert Kubica ma odpowiednie umiejętności, by rywalizować w DTM. Wykorzystując problemy i błędy rywali, zdobywał kolejne pozycje. W pewnym momencie był nawet szósty, ale wtedy jako jedyny nie zjechał jeszcze do alei serwisowej. Po zjeździe na tor wrócił na trzynastej pozycji. Za nim znaleźli się Jonathan Aberdein i Fabio Scherer. Wyścigu nie ukończył Loic Duval, którego auto odmówiło posłuszeństwa.
Najgorszy KOSZMAR Kubicy dopiero się zaczyna. To będzie ich gwóźdź do trumny?!
Wyścig wygrał po raz kolejny Nico Mueller. Szwajcar w Audi ma na razie na koncie komplet zwycięstw i od początku potwierdza, że jest głównym faworytem do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Na drugim miejscu dojechał Sheldon van der Linde, a trzecie miejsce przypadło Robinowi Frijnsowi, który uzyskał najlepszy czas w sobotnich kwalifikacjach. Kolejny wyścig DTM Lausitzring już w niedzielę.