Robert Kubica na razie w bolidzie Alfa Romeo Racing Orlen brał udział w testach i treningach. Jednak już tylko takie próby wystarczają mu, by zauważać ogromne braki w tegorocznej konstrukcji. Kibice liczyli, że zespół Polaka znacznie poprawi swoje wyniki na torach po przerwie, którą zaplanowano po Grand Prix Hiszpanii (niedziela, 16 sierpnia). Niestety, szwajcarskie prawo okazało się bezduszne, a team musi się do niego stosować, ponieważ swoją siedzibę ma w tamtejszym Hinwil. Wielu pracowników po powrocie do kraju czeka przymusowa kwarantanna i nie będą mogli oni brać udziału w pracach nad rozwojem bolidu. To o tyle zła wiadomość, że siedem stajni mających siedzibę w Wielkiej Brytanii, dostało szczególną zgodę na normalną pracę i zatrudnieni w nich nie będą musieli odbywać kwarantanny.
Robert Kubica wspomina egzamin na prawo jazdy: Usłyszałem, że jeżdżę sennie [WYWIAD]
Rozczarowania takim stanem rzeczy nie ukrywa menedżer Alfa Romeo Racing Orlen. Podkreślił, że sytuacja jest trudna, a z części jego wypowiedzi wynika nawet, że w zespole czekają już na sezon 2021. - Musimy wrócić do Szwajcarii przed wyścigiem w Belgii, co oznacza dla nas izolację. To dla nas wyjątkowo brutalne, ponieważ F1 porozumiała się z brytyjskim rządem i siedem ekip stamtąd będzie traktowane wyjątkowo. My mamy pracowników z ośmiu regionów. Niektóre są łagodne w przepisach, inne nie. Wyjątek dla pracowników znaleźliśmy w Zurychu, ale i tak będą musieli wychodzić tylko do pracy i od razu po niej skierują się do domów. Pewnie będę musiał im robić nawet zakupy - skomentował Beat Zehnder.
Robert Kubica przeżywa KOSZMAR. Mocne słowa o ZMIAŻDŻONEJ ręce
- Mamy nadzieję, że w podobnej pułapce nie znajdziemy się po zawodach we Włoszech - dodał 54-latek. - Możemy mieć też tylko nadzieję, że w 2021 roku Formuła 1 stanie się choć trochę bardziej normalna i nie będziemy jeździć tylko po Europie - zakończył Zehnder.