Wyrok, który zapadł wczoraj w Paryżu, jest ostateczny i nieodwołalny. Oznacza on, że zespoły Brawn GP, Williams i Toyota (nazwane "Gangiem Dyfuzorów" przez Flavio Briatore, szefa Renault) nadal mogą korzystać z podwójnych dyfuzorów, które dają im przewagę nawet pół sekundy na każdym okrążeniu.
Trybunał uznał, że bolidy ze spornymi dyfuzorami "stosują się do odpowiednich przepisów".
- Od początku byłem o tym przekonany - mówi Ross Brawn (55 l.), szef zespołu Brawn, który wygrał oba tegoroczne wyścigi i po wczorajszej decyzji jest głównym kandydatem do mistrzostwa świata. - Cieszę się, że kończymy tę sprawę i wracamy do ścigania się.
BMW nie zamierza płakać i pełną parą pracuje nad podobnym dyfuzorem oraz "odchudzeniem" bolidu Roberta Kubicy, żeby można było w nim zamontować system KERS. Zdaniem szwajcarskiego dziennika "Blick", mającego najlepsze informacje z teamu Kubicy, zespół przeznaczył na to ponad 20 milionów franków (ok. 60 mln złotych). Mimo takich nakładów, ze zmianami zdąży najwcześniej na GP Hiszpanii (10 maja). W najbliższych dwóch wyścigach - w niedzielę w GP Chin i 26 kwietnia w GP Bahrajnu, Polak będzie bardzo tracił do "Gangu Dyfuzorów".
- Mam nadzieję, że tym razem będę miał wreszcie trochę szczęścia - deklaruje Robert Kubica.