Jeszcze przed zawodami pewne było, że polscy żużlowcy będą w Pradze walczyć o zwycięstwo. - Nie będę ukrywał, że lubię ten tor. Zawsze jeżdżę tu bardzo dobrze - mówił Hampel, który rok temu w Pradze był trzeci (wygrał Gollob).
Ruszał spod krawężnika
Mistrz i wicemistrz świata od początku znakomicie radzili sobie na twardym praskim torze. Rundę zasadniczą wygrał jednak świetny Hancock, który dzięki temu mógł jako pierwszy wybierać pole startowe w półfinale. Ruszał spod krawężnika i pewnie awansował do finału, podobnie jak Gollob i Hampel - najszybsi w drugim półfinale.
W finale wspaniały start zanotowali Hampel i Hancock. Doświadczony Amerykanin mimo wściekłych ataków Polaka przyjechał na metę jako pierwszy. Słabiej wystartował Gollob, którego stać było tylko na wyprzedzenie Jasona Crumpa. - Greg ma 6 punktów przewagi, ale należy pamiętać, że to dopiero początek rywalizacji. Będę twardo walczył, żeby obronić tytuł! - zapowiada Gollob. - Mimo trzeciego miejsca jestem zadowolony ze swojego występu. To był bardzo dobry dzień dla Polaków, bo Jarek również pojechał kapitalnie. A Hancock? On z każdym dniem staje się coraz młodszy! Cieszę się, że stara gwardia tak dobrze się trzyma - podkreślił Gollob.
Zbyt doświadczony
Jeszcze więcej powodów do radości może mieć Hampel, który poprawił wynik sprzed roku (trzecie miejsce).
-Moje motocykle były bardzo szybkie, wszystko mi pasowało. W finale starałem się ścigać Hancocka, ale jest on zbyt doświadczony, by oddać zwycięstwo. Drugie miejsce jest wielkim sukcesem, mam nadzieję, że w następnych zawodach będzie równie dobrze - powiedział "Mały". Pozostali reprezentanci spisali się znacznie gorzej - Rune Holta był 10., a Janusz Kołodziej - 16. Kolejne Grand Prix za dwa tygodnie w Kopenhadze.