Nim się zaprzyjaźnili, dochodziło pomiędzy nimi do ostrych starć, gdy Cieślak był trenerem Włókniarza, a Gollob jeździł w Polonii Bydgoszcz. - Szmaciarzu! Inaczej wygrać nie umiesz?! - usłyszałem od Tomka, kiedy musiałem wsiąść w Częstochowie na polewaczkę i polać tor. Stąd zresztą ta moja ksywa - "Polewaczkowy" - opowiada selekcjoner.
W 2007 roku przed finałem Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie Cieślak w nietypowy sposób dopingował drużynę. - Wiecie, co podczas piłkarskiego mundialu robili Francuzi, żeby wygrać mecz?... Całowali bramkarza Fabiena Bartheza w jego łysinę. Zdjąłem więc czapkę. To całować po kolei - zacząłem zachęcać. Pierwszy pocałował Gollob. Holta się krzywił, ale też ucałował. Potem inni, aż w końcu ostatni, Walasek, pyta mnie, czy nie dostanie zajadów. Sukces kosztuje - wyjaśniłem mu. - pisze Cieślak.
Selekcjoner z bólem przyjął decyzję Golloba o rezygnacji ze startów w reprezentacji Polski. - Już odczuwam brak Tomka - nie ukrywa w rozmowie z "Super Expressem" Cieślak. - Młodszy już nie będzie, dlatego go rozumiem. Wybudował w Polsce żużlową piramidę Cheopsa, ale nie możemy żądać od niego, żeby ciągle był liderem tej kadry.
Cieślak nie wyklucza, że Gollob zostanie jego trenerskim asystentem w reprezentacji.
- To zapracowany człowiek i pewnie nie namówię go na jakieś wyjazdy z reprezentacją, ale jeśli będzie miał ochotę mi jakoś pomoc, to serdecznie zapraszam do współpracy - deklaruje Cieślak.