Vettel pojechał po prostu bezbłędnie. Nie startował z pierwszej pozycji, a mimo to, po zaledwie pięciu okrążeniach, wyszedł na prowadzenie. Zaryzykował. Mercedesy - Lewis Hamilton i Nico Rosberg - zjechały na zmianę opon, a Niemiec - po konsultacjach z zespołem - zdecydował się pozostać na trasie. Słusznie. Jego Ferrari na malezyjskim torze okazało się nieuchwytne nawet na zużytych oponach.
Piękna, seksowna, a jak jeździ! Zobacz Carmen Jordan!
Momentami wyglądało to szokująco. Lewis Hamilton nie tyle, że nie dawał rady utrzymywać tempa narzuconego przez kierowcę włoskiej ekipy, co po prostu oddawał pole bez walki. Vettel mijał Brytyjczyka kiedy chciał i jak chciał. Mistrz świata wydawał się nie tylko wolniejszy, ale też wyraźnie podenerwowany. Zamiast walczyć, irytował się głównie na swoich mechaników. A ci - podczas krótkich komunikatów - nie pozostawiali mu złudzeń. Z Ferrari wygrać trzeba było na torze. Tyle że Mercedesy - nawet na mniej zużytych oponach - okazywały się wolniejsze od bolidów rywali.
Ostatecznie Vettel dał Ferrari pierwsze zwycięstwo na torze F1 od 2013 roku. Czwarte miejsce na dodatek zajął Kimi Raikkonen - mimo, że na pierwszych okrążeniach jego bolid zaliczył awarię. Pozycję lidera klasyfikacji generalnej utrzymał Lewis Hamilton, bo ostatecznie w Malezji zajął drugie miejsce. Koszmarnie natomiast - znowu! - pojechały McLareny. Fernando Alonso oraz Jenson Button w ogóle nie dojechali do mety. Hiszpan ma czego żałować. Odszedł z Ferrari, ponieważ chciał wygrywać. Chyba na triumfy jednak trochę poczeka.
Wyniki GP Malezji:
1. Sebastian Vettel (Ferrari)
2. Lewis Hamilton (Mercedes)
3. Nico Rosberg (Mercedes)
4. Kimi Raikkonen (Ferrari)
5. Valtteri Bottas (Williams)
6. Felipe Massa (Williams)
7. Jos Verstappen (Toro Rosso)
8. Carlos Sainz (Toro Rosso)
9. Danił Kwiat (Red Bull)
10. Daniel Ricciardo (Red Bull)
Klasyfikacja generalna:
1. Lewis Hamilton - 43
2. Sebastian Vettel - 40
3. Nico Rosberg - 33
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail