- Wierzy pan w zdobycie tytułu przez BMW?
- Oczywiście. Z roku na rok nasz zespół osiąga coraz lepsze wyniki, tak jak to założyliśmy. Krok po kroku realizujemy kolejne punkty planu. Najpierw to były pierwsze punkty, potem pierwsze miejsca na podium, wreszcie pole position, najlepszy czas okrążenia i zwycięstwo. Czas na coś więcej.
- Nie zamierzacie zdejmować nogi z gazu?
- To chyba normalne, że stawiamy sobie coraz wyższe cele. Teraz został nam już tylko ostatni krok.
- BMW mistrzem konstruktorów, Robert Kubica mistrzem kierowców. Realne?
- Dlaczego nie? Do F1 weszliśmy zaledwie cztery lata temu. Ale w tym czasie udowodniliśmy, że jesteśmy naprawdę dobrzy w realizowaniu założeń. A teraz założyliśmy walkę o tytuł. Powtarzam: walkę o tytuł, a nie koniecznie zdobycie tytułu.
- Czy wprowadzenie KERS (system odzyskiwania energii kinetycznej - red.) może wam w tym pomóc?
- KERS to najbardziej ekscytująca zmiana w regulaminie, coś, czego nigdy wcześniej nie było. Zawsze uważałem, że my w Formule 1 powinniśmy być pionierami nowych technologii, powinniśmy tworzyć i wprowadzać nowe rozwiązania, które następnie będą stosowane w zwykłych samochodach drogowych. Podobnie ma być z KERS.
- Czy zdążycie z wprowadzeniem tego systemu do pierwszego wyścigu w nowym sezonie, 29 marca w Australii?
- Czy zdążymy? Musimy zdążyć. Ale z nowatorskimi projektami już tak jest, że ciężko przewidzieć, kiedy uda się je wprowadzić w życie. A poza tym nie chodzi tylko o to, żeby zainstalować KERS w samochodzie, lecz o to, żeby to dawało nam przewagę nad tymi, którzy go nie użyją.
- Czyli możliwe, że zastosujecie KERS w piątkowych testach przed wyścigiem, a w wyścigu już nie?
- Możliwe.
- A sytuacja, w której jeden z kierowców będzie miał system, a drugi nie?
- To także możliwe.
- Honda wycofała się z Formuły 1. Czy BMW to nie grozi?
- Zarząd koncernu oświadczył, że BMW pozostaje w Formule 1, bez względu na to, że inni producenci samochodów się wycofują.
- Czy w wyniku kryzysu finansowego wasz budżet został zmniejszony?
- Jest bardzo podobny do tego w poprzednim sezonie i wszystkie niezbędne środki mamy zabezpieczone.
- Pod koniec poprzedniego sezonu Robert Kubica był wściekły. Czy teraz jest szczęśliwszy?
- Po pierwsze, muszę powiedzieć, że byłem tak samo zawiedziony, jak on. Najważniejszą przyczyną naszego braku postępu w drugiej części sezonu nie było skupienie się na pracach nad nowym bolidem. Po prostu wprowadziliśmy kilka zmian, które nie spełniły naszych oczekiwań. Ale to nas wiele nauczyło i nie popełnimy w przyszłości podobnych błędów.