- Dakar to bardzo trudny, ale też niezwykle szybki, można nawet powiedzieć, że sprinterski rajd. Jest to pełna przygód impreza. Nie mnie oceniać, gdzie powinien się odbywać ten rajd, ale szczerze liczę na to, że może kiedyś wróci na stare afrykańskie szlaki. Bez względu na to, gdzie się odbywa. to i tak mordercza batalia. Oprócz szybkiej jazdy kierowcy muszą się zmagać z wysokimi temperaturami, głazami, kamieniami, wydmami i innymi niespodziankami. Słowem: jest to rajd dla najmocniejszych z mocnych - mówi kierowca z Ustronia.
Co prawda, „Kajto” nie startował jeszcze na tej słynnej trasie, ale kibicuje innym. Wśród Polaków do faworytów kierowcy z Ustronia należy Jakub Przygoński.
Ale to nie koniec listy "Kajty".
- Zaskoczę wszystkich, ale trzymam też zaciśnięte kciuki za Nassera Al-Attiyaha. Z Katarczykiem znamy się jeszcze z rajdów Cypru i Grecji. Kiedyś zaprzyjaźniliśmy się i zagraliśmy nawet towarzysko w tenisa. To było przed rajdem Cypru, kiedy jeszcze walczyłem w mistrzostwach Europy, a Nasser rywalizował w innej klasie. Katarczyk to nie tylko świetny kierowca i niezły tenisista. Jest przede wszystkim bardzo sympatycznym człowiekiem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy, nie tylko na korcie, ale ponownie na trasie rajdu - dodaje kierowca LOTOS Rally Team.
Tymczasem sympatyczny Katarczyk dzielnie spisuje się na piaskach Arabii Saudyjskiej i w rywalizacji kierowców samochodów walczy o zwycięstwo z legendarnym Francuzem Stéphane’em Peterhanselem oraz słynnym Hiszpanem Carlosem Sainzem. Tuż za tą trójką jedzie wspomniany wcześniej Polak, Jakub Przygoński. Zatem faworyci trzymają się razem.