To miał być zwykły i spokojny dzień, który wypełnić miały czysto sportowe emocje związane z wyścigami. Podczas rajdu "Piknik" mogło dojść do olbrzymiej tragedii - wszystko z powodu poważnych zaniedbań i jednego błędu kierowcy. Pędząca rajdówka niemal zmiotła kilku fanów rywalizacji z małego wzniesienia. Koziołkująca maszyna o centymetry minęła jednego z kibiców. Inni w porę zdążyli odsunąć się w popłochu na bezpieczną odległość.
Tak wygląda z bliska poparzona dłoń kierowcy Formuły 1. Mocne zdjęcie!
Jak informuje dział sportowy portalu RT.com, Oleg Lozinski stracił panowanie nad swoim pojazdem, który zaczął koziołkować. O centymetry ominął fana. Obeszło się tylko na wielkim strachu. Z kolei kierowca doznał wstrząśnienia mózgu. Jego pilot, na całe szczęście, wyszedł z tej sytuacji bez szwanku. Zdarzenie ostro skomentował sam Lozinski, który z pewnością był w mocnym szoku na to, co stało się potem.
- Doszedłem do siebie po wypadku i zobaczyłem, że ci kibice dalej tam stali. Pokazałem ten film organizatorom rajdu i widzieli to wszystko, ale nie zareagowali... Cieszę się, że chociaż nikt nie został ranny - cytuje Lozinskiego portal RT.com.
Niebywały triumf Roberta Kubicy. Niesamowite zwycięstwo, Polak był bezbłędny, chylimy czoła