Jak dotąd debiutancki sezon Yukiego Tsunody był jego najlepszym – w 2021 roku wywalczył on 32 punkty i zajął 14. pozycję w klasyfikacji generalnej. W tym roku teoretycznie wynik ten może jeszcze poprawić – póki co ma 13 punktów i zajmuje 16. miejsce – ale będzie o to bardzo trudno, bo do końca rywalizacji pozostały już tylko dwa wyścigi – w Las Vegas oraz Abu Zabi. Japoński kierowca polskim fanom może być znany przede wszystkim z incydentu, który miał miejsce w 2021 roku na Monzy, podczas którego Tsunoda dość ostro ocenił jazdę Roberta Kubicy, będącego wówczas jeszcze członkiem Alfy Romeo. Teraz zdaje się, że podejście 23-latka nieco się zmieniło, tak samo jak jego rola w zespole – w dwóch poprzednich sezonach lepiej od niego punktował kolega z zespołu Pierre Gasly, tym razem większa odpowiedzialność za zdobywanie punktów spada właśnie na Japończyka i trudno się dziwić – w tym sezonie miał już trzech różnych kolegów w teamie. W rozmowie z dziennikarzami podczas spotkania w fabryce Scuderia AlphaTauri Tsunoda podzielił się swoimi wrażeniami z tak częstych zmian, opowiedział o najtrudniejszych i najlepszych momentach w sezonie i zapowiedział, czego oczekuje od ostatnich wyścigów w sezonie.
Jak czujesz się po zapunktowaniu w GP Brazylii, gdzie zdobyłeś 5 punktów, zająłeś 6. miejsce w sprincie, co jest najlepszym wynikiem zespołu w tym sezonie? Jak dużo to dla Ciebie znaczyło?
W Brazylii mieliśmy dobry start, to było bardzo bardzo przyjemne. Oczywiście wyścig był dobry, choć były zarówno wzloty i upadki w trakcie tygodnia. Szczególnie w piątek było dużo walki, w kwalifikacjach zajęliśmy 16. i 17. miejsce, ale jednocześnie ja, a jestem pewien, że Daniel (Ricciardo - przyp.) też, czuliśmy, że nie byliśmy w stanie w pełni zmaksymalizować swoich osiągów. Zawsze w kwalifikacjach pojawi się kilka rzeczy, które nie będą szły gładko i które będą miały wpływ na wyniki w nich. Skończyło się to na Q1. Przynajmniej wiedzieliśmy jednak, przynajmniej ja, że zdecydowanie mogłem pojechać lepiej. Więc w piątek było więcej frustracji, ale sobota była przeciwieństwem tego, kwalifikacje były naprawdę dobre. Skończyłem na 6. miejscu, prawdopodobnie to była moja najlepsza pozycja w sprincie kwalifikacyjnym. I tak samo w wyścigu, tempo było niesamowite i wiecie, walka z „dużymi chłopakami” to była dobra zabawa.
To była dobra sobota, byłem w stanie punktować. Każde punkty są ważne by zmniejszyć dystans do reszty stawki. To była dobra motywacja, dobry powrót po poprzednim dniu. Wyścig zaczął się dobrze, w pierwszym zakręcie doszło do małej kolizji, mi się udało przetrwać, innym nie. Walczyłem o TOP 10 przez cały czas, miałem mały problem, popełniłem też duży błąd, ale byłem w stanie opanować pojazd i dowieźć punkty do końca. Ogólnie było całkiem pozytywnie. Zdobyliśmy całkiem ważne punkty, teraz jesteśmy 8 lub 7 punktów za Williamsem.
Czy trudno znaleźć balans między współpracą na torze, uzyskaniem wspólnie dobrego czasu, ale jednocześnie rywalizacją między sobą na torze? Gdzie w tym wszystkich równowaga, jak na przykład przy przekazywaniu informacji na spotkaniach.
Ostatecznie to praca zespołowa, zwłaszcza gdy przyszedł do nas Daniel. Gdy przyszedł do zespołu, byliśmy na 10. miejscu w klasyfikacji konstruktorów i wiedzieliśmy, że nie możemy tak skończyć. Musimy dzielić się każdą, najmniejszą nawet informacją, przekazujemy dużo informacji zwrotnych, tyle, ile tylko możemy, żeby każdy kierowca punktował na ile to możliwe.
Myślę, że z Danielem jest podobnie i tak samo robili Nyck i Liam. Myślę, że dawali od siebie sto procent. Nie uważam, by mogli ukrywać cokolwiek i oczywiście ja też niczego nie ukrywam, żeby ulepszać nasz samochód, żeby rozwijać nasz bolid na ile to możliwe, ponieważ wiemy, że nie możemy walczyć z tym samochodem cały czas walczyć o 10. miejsce. Inżynierowie, chcą feedbacku od nas, aby rozwijać bolid, więc dzielimy się informacjami tak bardzo, jak to możliwe.
Poza torem wszyscy się przyjaźnimy, choć oczywiście na torze rywalizujemy. Myślę, że do takiego stanu rzeczy po prostu się przyzwyczajasz. Jeśli chodzi o mnie to nie czuję, bym musiał zmieniać swoje nastawienie. Od kiedy rywalizowałem w juniorskich zawodach kartingowych sytuacja była taka sama. Zawsze był jakiś kolega z zespołu, ktoś, kto chciał się pokazać z jak najlepszej strony, zwłaszcza, że byliśmy w takiej samej sytuacji – używaliśmy takich samych maszyn i materiałów. Po prostu się do tego przyzwyczajasz i w tej chwili nie widzę żadnej różnicy.
Następny wyścig odbędzie się w Las Vegas, czego oczekujesz od tego wyścigu, Verstappen przykładowo powiedział, że to będzie bardziej show, niż zawody i wyścig sam w sobie. Zgadzasz się z tą opinią? Co myślisz o wyścigu w Las Vegas?
Oczywiście, że wyścig w Las Vegas to będzie show. To jest cel, dla którego realizowany jest wyścig właśnie tam. Myślę, że obie strony – ta sportowa i ta rozrywkowa – będą wspaniałe. Co do samego show, to czekam na to, prawdopodobnie mam zbyt duże oczekiwania, ale mam nadzieję, że pokryją się one z rzeczywistością, bo potrafią zrobić tam niesamowite widowisko. Co do wyścigu, to naprawdę wyjątkowy tor z bardzo długimi prostymi. Nie oczekuję łatwego wyścigu, bo z reguły mamy problemy na długich prostych, ale też samochód będzie miał inne ustawienia, więc jestem optymistą.
Jak powiedziałem, musimy zdobywać punkty, więc staramy się jak tylko się da, ale też chcę cieszyć się tygodniem wyścigowym. To na pewno będzie interesujące, że tydzień zaczyna się wcześniej, więc kończy się w sobotę i będziemy mogli cieszyć się niedzielą.
Sezon prawie się zakończył. Jaki był najtrudniejszy moment dla ciebie w tym roku jak dotąd i jaki był najlepszy moment jaki miałeś w tym sezonie Formuły 1?
Najtrudniejszy moment? Nie wiem... W zasadzie z każdego wyścigu czerpałem przyjemność. Meksyk był naprawdę ciężki, to, jak skończyłem ten wyścig. Był potencjał na to, bym zakończył go nawet na 5. miejscu z tym tempem, jakie miałem. Sam zawaliłem wyścig sobie i swojemu zespołowi. Była tam duża szansa, aby zapunktować, a ja to straciłem, a jak już mówiłem, każdy punkt jest dla nas bardzo ważny, by zająć 7. miejsce na koniec i to było trudne. Wiem, że to była całkowicie moja pomyłka. W zasadzie byłoby super, gdybym nawet zachował swoją pozycję i zapunktował (był na 8. pozycji, skończył na 12.), dlatego ta strata jest bolesna i to był najtrudniejszy wyścig, który dobrze zapamiętam.
Co do dobrego wyścigu, to miałem taki kilkukrotnie. Ten w Austin był dobry, pierwsze najszybsze okrążenie w całym wyścigu w mojej karierze. Cieszyłem się ostatnim okrążeniem, ze świeżymi oponami, w każdej strefie miałem najlepszy czas i zdobyłem dodatkowe punkty. Grand Prix USA było całkiem dobre.