Pieniążek mógł być wyżej, ale na jednym z odcinków specjalnych uderzył w skałę i złamał felgę, co kosztowało go utratę aż siedmiu minut.
- Wyciągnąłem wnioski z wpadki pierwszego dnia i w kolejnych dniach rajdu pokazaliśmy już rozsądne tempo. Sukcesywnie je zwiększałem i na pewno jest to dobry prognostyk na przyszłość - powiedział Pieniążek. Trasa była bardzo wymagająca, a Rajd Korsyki nieprzypadkowo nosi przydomek "Rajd 10 tysięcy zakrętów".
Jeżdżący w parze z doświadczonym Przemysławem Mazurem Pieniążek robi błyskawiczne postępy. Sezon w mistrzostwach świata zaczął przeciętnie na śniegu w Szwecji, ale na Korsyce pojechał bardzo dobrze.
- Wreszcie te czasy zaczynają fajnie wyglądać. A ja dostaję kopa do dalszej ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że w Rajdzie Portugalii uda się zająć minimum piąte miejsce - dodał Polak.