- Bobas ma już dwa miesiące, jest zdrowy, rośnie jak na drożdżach i na pewno jest to nasz powód do dumy. No i ma znacznie więcej włosów na głowie ode mnie - cieszy się „Kajto” wraz ze swoją partnerką Anetą.
Następca mistrza kierownicy urodził się tuż po powrocie ojca z rajdu Meksyku, w momencie, kiedy Kajetanowicz senior przebywał na obowiązkowej kwarantannie. Już ze zdjęcia, które Kajto umieścił na Facebooku widać, że Gracjan jest łudząco podobny do ojca. Tak jak tacie, uśmiech prawie nie schodzi mu z ust.
Czy zatem Kajto może być spokojny o kontynuowanie rodzinnych tradycji i pasji?
- Za wcześnie jeszcze na takie stwierdzenia. Na razie wraz z Anetą cieszymy się z naszego syna. Zresztą oboje naszych dzieci, czyli także córeczka Oriana, dają nam dużo powodów do radości - dodaje kierowca Lotos Rally Team.
„Kajto” z racji zawieszenia sezonu rajdowego ma więcej czasu na opiekowanie się synem. W wolnych chwilach w obowiązkach rodzicielskich stara się odciążyć Anetę.Przewija i kąpie Kajetanowicza juniora. Są wspólne zabawy i kołysanki do snu. Widać, że syn trochę odmienił życie zabieganego taty.
- Praktycznie codziennie się widzimy i bawimy. Oczywiście najwięcej czasu z Gracjanem spędzają moje panie, Aneta i Oriana. Najważniejsze, że domowa atmosfera sprzyja wszystkim - dodaje.
Jako czołowy kierowca rajdowy Kajetanowicz po cichu chciałby, żeby junior w przyszłości zasiadł za kierownicą szybkiego samochodu.
- Przyjdzie na to czas, chłopak sam wybierze sobie sposób na życie. Do niczego nie będzie przez rodziców zmuszany. W razie jego zainteresowania motoryzacją, samochody będą czekać w garażu. Z tym, że Gracjan nie będzie sam. Oriana też będzie mieć prawo wyboru. Może ona okaże się urodzoną do szybkiej jazdy. W każdym razie samochodów wystarczy dla obojga - śmieje się „Kajto”.
Póki co, Kajetanowiczowi juniorowi pozostają zabawki, wśród których oczywiście nie brakuje miniaturek samochodów. Ale od czegoś trzeba zacząć samochodowe pasje.
- Też się takimi bawiłem. Samochody na resorach, to były moje pierwsze w życiu wozy. Kto ich nie pamięta? - kończy kierowca z Ustronia.