Paweł Przedpełski

i

Autor: archiwum se.pl

Nowy talent w polskim żużlu? Paweł Przedpełski to junior, a już leje Tomasza Golloba

2014-03-20 4:00

Ma niecałe 19 lat, bardzo małe doświadczenie na żużlowych torach, może tylko pomarzyć o tak świetnym sprzęcie, z jakiego korzystają gwiazdy. Ale eksperci są zgodni: Paweł Przedpełski to największy talent w polskim żużlu od lat.

Trening Unibaksu Toruń na Motoarenie. Przedpełski wraz z nielicznym gronem mechaników przygotowuje motocykl do treningu. Kilka boksów dalej swój sprzęt wraz z potężnym sztabem dopieszcza Tomasz Gollob (43 l.). Po około kwadransie obaj kilka razy wyjeżdżają na tor, aby zmierzyć się w próbnych biegach. Niemal za każdym razem górą jest młokos z Torunia, który imponuje kapitalną techniką i odwagą. Jak Gollob za najlepszych lat.

Zobacz również: Krzysztof Cegielski wspomina walkę o powrót do pełni sprawności. Co mówi o dramatycznym wypadku z 2003 roku?

- Spokojnie, żeby jeździć jak Tomasz Gollob, potrzebuję minimum tyle lat doświadczenia, ile trwa jego kariera. Jest ciągle jednym z najlepszych, jak nie najlepszym zawodnikiem w Polsce. Chciałbym osiągnąć chociaż połowę tego, co on - podkreśla skromnie w rozmowie z "Super Expressem" Przedpełski.

Choć młody żużlowiec jeździ w Gollobem w jednej drużynie, jego wzorem jest inny gwiazdor - Greg Hancock.

- Jeździ czysto i nie powoduje wypadków na torze, a moim celem jest bezpieczna jazda. Gdybym miał tyle sukcesów, co Hancock, chyba byłbym w siódmym niebie - twierdzi.

Już w poprzednim sezonie Przedpełski był wielkim objawieniem, raz po raz zostawiał w tyle gwiazdy speedwaya.

- Wiele osób rzeczywiście mówi, że jestem największą nadzieją polskiego żużla. Kibice bardzo dużo ode mnie wymagają. Jak nie przywożę trzech punktów w biegu, to od razu są niezadowoleni. Ale nie przejmuję się tym za bardzo i podchodzę do tego sezonu z chłodną głową - zaznacza.

Przeczytaj także: Dr Tomasz Gryczka, lekarz polskich żużlowców: Cegielskiemu opatrzność i praca

Żużel to niebezpieczny sport, więc rodzina nastolatka obawia się o jego zdrowie.

- Jeśli będę kiedyś miał syna, nie wiem, czy chciałbym, żeby jeździł na żużlu. W ubiegłym roku w Ostrowie miałem poważny wypadek. Na szczęście obyło się bez złamań, ale z tamtego dnia pamiętam tylko śniadanie. W pierwszym momencie po wybudzeniu się pomyślałem, żeby rzucić to wszystko w cholerę. Ale tydzień później już odczuwałem głód jazdy - wspomina.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze