Osoby, które z rzadka decydują się na oglądanie Formuły 1 twierdzą, że ciekawie jest tylko na starcie i tuż po nim. W minioną niedzielę długo zanosiło się na to, że teza ta będzie miała zastosowanie w rzeczywistości. Bolidy Mercedesa w tym sezonie są nie do pokonania i Lewis Hamilton i Valtteri Bottas niemal przez cały wyścig przewodzili stawce.
I gdy wydawało się, że obaj kierowcy spokojnie dojadą do mety, tuż przed nią doszło do zadziwiających scen. Najpierw kamery pokazały, że reprezentant Finlandii ma problemy z przednią lewą oponą, która eksplodowała. Bottas musiał zjechać do mechaników i ostatecznie stracił punkty. Kilka sekund później to samo stało się w bolidzie Carlosa Sainza, a po Hiszpanie przyszedł czas na lidera wyścigu.
Trzyletnia Klara CZYŚCI DOM Lewandowskich! Tak ZAMUROWAŁA Anię
Hamilton wyścig dokończył na niemal gołej feldze bo u i niego pękła lewa opona. Firma dostarczająca ogumienie dla zespołów F1, a więc Pirelli znalazło powód takich wydarzeń. W wydanym oświadczeniu jasno stwierdzają, że zespoły przeceniły wytrzymałość opon i kierowcy jeździli zbyt długo na jednym komplecie. Dodano również, że Silverstone to jeden z najbardziej wymagających torów, co tylko przyspieszyło proces niszczenia się ogumienia. To o tyle zaskakujące, że zespoły mają masę narzędzi do monitorowania stanu opon.