Artur Boruc wrócił do Legii w sobotę. Klub z Łazienkowskiej z wielką pompą ogłosił powrót króla Artura, który w poniedziałek po raz pierwszy trenował w z zespołem. Były bramkarz reprezentacji Polski podpisał roczną umowę i dostał bluzę z numerem jeden. - Kiedy wspierałem Legię z trybun Ibrox w eliminacjach Ligi Europy UEFA, nie miałem pojęcia, że tak szybko tu wrócę. Bardzo często o tym rozmyślałem, ale nie zdawałem sobie sprawy, że fizycznie to się stanie. Bardzo się cieszę, że tak szybko się to potoczyło - powiedział Boruc po podpisaniu kontraktu.
Legia wciąż szuka wzmocnień. Co z utalentowanym Koreańczykiem? Czy są postępy w sprawie Kapustki?
Po pierwszym treningu był czas na relaks w rodzinnym gronie. Artur Boruc wraz żoną Sarą (35 l.), córkami Oliwią (15 l.) i Amelią (10 l.) oraz małym synkiem Noahem (1 rok) wyskoczyli do centrum Warszawy. W okolicach Krakowskiego Przedmieścia przechadzali się spacerowym krokiem. W gorący dzień Boruc postawił na wygodne klapki japonki. W dłoni trzymał elektroniczne urządzenie imitujące papierosa. Żona gwiazdora Sara Boruc przechadzała się w modnych klapkach marki Chanel. Cena to ok. 800 zł.. Boruc kupił córkom smaczne lody, a potem z dumą pchał wózek z najmłodszą pociechą, małym Noahem.
Jan Tomaszewski po powrocie Artura Boruca: W tym temacie mam tylko jedno słowo pod adresem Legii