Okoliczności są bardzo dziwne, bo jak się okazało, w padającym deszczu nastąpiło przebicie, prawdopodobnie z kabla energetycznego przebiegającego nad drogą. Nie przeszkodziło to polskiemu motocykliście w skutecznej jeździe. W niedzielę w rejonie Al Duwadimi mocno padało. Prawdopodobnie to było przyczyną niebezpiecznej sytuacji, która oprócz Dąbrowskiego spotkała jeszcze jednego motocyklistę jadącego tuż za nim. – Na dojazdówce bardzo lało i nagle poraził mnie prąd – opisywał 23-letni zawodnik. – Nie wiem, co to było, raczej nie piorun, bo nie było huku. Jechaliśmy pod słupami wysokiego napięcia, były jakieś urządzenia obok, więc myślę, że to było przyczyną. Nagle zrobiło się fioletowo, błysnęło pode mną – dodał Konrad Dąbrowski.
Rzymianka Najmana to Kubica w spódnicy. Kocha szybką jazdę samochodami. Bierze udział w zawodach
Jak przyznał, nic poważnego się nie stało ani jemu, ani motocyklowi, ale przez jakiś czas był nie w sosie, czemu trudno się dziwić.
Polski motocyklista rażony prądem. Poczuł prąd w lewej ręce
– Najbardziej poczułem prąd w lewej ręce, motocykl na chwilę zgasł, ale odpalił. Był taki zapach spalenizny, ale na szczęście nic się nie sfajczyło w motorze. Byłem w szoku i trochę się później dziwnie czułem. Po starcie to minęło – podkreślił.
Przygoda nie przeszkodziła mu w skutecznej jeździe. Był siódmy w klasie Rally 2 i 18., biorąc pod uwagę także zawodników Rally GP. Po siódmym etapie awansował na siódme miejsce w Rally 2 i na 18. w „generalce”.
W rywalizacji klasy Rally GP bezkonkurencyjny okazał się lider rajdu Australijczyk Daniel Sanders (KTM), wygrywając już piąty odcinek w tym roku, wliczając prolog. Drugi w klasyfikacji generalnej Hiszpan Tosha Schareina (Honda) traci do niego 15.33, a trzeci Francuz Adrien van Beveren (Honda) 24.17.
W poniedziałek uczestników Dakaru czeka 8. etap z Al Duwadimi do Rijadu, o długości 737 km, z czego 487 km to odcinek specjalny.