Dobrze chociaż, że mistrz się zmienił. Gdyby nie detronizacja Unii Leszno przez Unibax Toruń możnaby o zakończonym w niedzielę sezonie już zapomnieć.
A wystarczyłaby jedna mądra decyzja działaczy, by co drugi mecz doprowadzał widzów do euforii. Trzeba po prostu wrócić do KSM, czyli Kalkulowanej Średniej Meczowej. W ten prosty sposób ogranicza się liczbę czołowych zawodników w jednej drużynie i emocje na bank gwarantowane.
Ten system obowiązywał u nas już przecież w latach 1999-2002, sprawdził się, ale z niewiadomych przyczyn zrezygnowano z niego. W Anglii nikt na przepisy nie zrobił zamachu i tam kibice nie narzekają. Recepta jest więc prosta, wystarczy ją tylko wypisać.
Są także plusy tegorocznych rozgrywek. Dokładnie trzy – Chris Holder, Grzegorz Zengota i Maciej Janowski. Wszyscy z nich to juniorzy, ale na torze tego nie widać. Pierwszy to już gwiazda światowego formatu, drugi z Zieloną Górą wywalczył brązowy medal, a trzeci przy boku Jasona Crumpa w Atlasie Wrocław uczy się z dnia na dzień. Marek Cieślak, trener kadry i wrocławian zarazem, przepowiada mu naprawdę piękną przyszłość. Kto jak kto, ale „Polewaczkowy” polskiego żużla na swojej robocie zna się doskonale.
A na koniec o kibicach i stadionach. Sytuacje w których na meczu nie było kompletu publiczności można policzyć na palcach jednej ręki. Moda na żużel wraca milowymi krokami, na stadionie pojawiają się znane osobistości ze świata sportu, polityki i show-biznesu. Speedway ponownie zagościł na ekranach publicznej telewizji, sponsorzy ustawiają się w kolejce. No i nowoczesne obiekty. Sygnał do boju dała Stal Gorzów, w jej ślady w nowym sezonie pójdzie mistrz z Torunia. Inne drużyny też mają w planach budowę, bądź modernizację obecnych stadionów. Więc prośba do działaczy – zmieńcie przepisy i będzie naprawdę pięknie.