Recepta na żużlową ligę

2008-10-21 18:45

Olbrzymie kontrakty dla największych gwiazd, a ze stadionów wiało nudą. W wielkim finale żużlowej Ekstraligi znów te same drużyny co rok temu, dramatycznych spotkań jak na lekarstwo.

Dobrze chociaż, że mistrz się zmienił. Gdyby nie detronizacja Unii Leszno przez Unibax Toruń możnaby o zakończonym w niedzielę sezonie już zapomnieć.

A wystarczyłaby jedna mądra decyzja działaczy, by co drugi mecz doprowadzał widzów do euforii. Trzeba po prostu wrócić do KSM, czyli Kalkulowanej Średniej Meczowej. W ten prosty sposób ogranicza się liczbę czołowych zawodników w jednej drużynie i emocje na bank gwarantowane.

Ten system obowiązywał u nas już przecież w latach 1999-2002, sprawdził się, ale z niewiadomych przyczyn zrezygnowano z niego. W Anglii nikt na przepisy nie zrobił zamachu i tam kibice nie narzekają. Recepta jest więc prosta, wystarczy ją tylko wypisać.

Są także plusy tegorocznych rozgrywek. Dokładnie trzy – Chris Holder, Grzegorz Zengota i Maciej Janowski. Wszyscy z nich to juniorzy, ale na torze tego nie widać. Pierwszy to już gwiazda światowego formatu, drugi z Zieloną Górą wywalczył brązowy medal, a trzeci przy boku Jasona Crumpa w Atlasie Wrocław uczy się z dnia na dzień. Marek Cieślak, trener kadry i wrocławian zarazem, przepowiada mu naprawdę piękną przyszłość. Kto jak kto, ale „Polewaczkowy” polskiego żużla na swojej robocie zna się doskonale.

A na koniec o kibicach i stadionach. Sytuacje w których na meczu nie było kompletu publiczności można policzyć na palcach jednej ręki. Moda na żużel wraca milowymi krokami, na stadionie pojawiają się znane osobistości ze świata sportu, polityki i show-biznesu. Speedway ponownie zagościł na ekranach publicznej telewizji, sponsorzy ustawiają się w kolejce. No i nowoczesne obiekty. Sygnał do boju dała Stal Gorzów, w jej ślady w nowym sezonie pójdzie mistrz z Torunia. Inne drużyny też mają w planach budowę, bądź modernizację obecnych stadionów. Więc prośba do działaczy – zmieńcie przepisy i będzie naprawdę pięknie.

Najnowsze