Robert Kubica i Williams z problemami zmagają się od samego początku sezonu. Dotychczas jednak awarie zdarzały się ekipie z Grove nadzwyczaj rzadko. Zmieniło się to w Belgii. Podczas kwalifikacji bolid krakowianina stanął w płomieniach. Mechanicy musieli wprowadzić poprawki przed niedzielnym wyścigiem, przez co nasz rodak wystartował z alei serwisowej, tracąc do konkurentów już sporo na pierwszych kilometrach. Później jednak wyprzedził Kimiego Raikkonena, który na pierwszym zakręcie mocno walczył z Maxem Verstappenem i uszkodził swój bolid.
Mimo tego, że Fin z ekipy Alfy Romeo miał sporo problemów, to ostatecznie wyprzedził Roberta Kubicę. Okazało się więc, że nawet w walce z uszkodzonym bolidem rywala, Polak ma spore problemy. Wydarzenia z toru Spa opisał w rozmowie z Cezarym Gutowskim z "Przeglądu Sportowego". - Ogólnie nie było źle. Może brzmieć to dziwnie, bo ścigamy się z innymi tylko, jeśli inni mają problemy, jak dziś Kimi, który z pewnością uszkodził samochód na pierwszym okrążeniu, więc jego tempo nie było reprezentatywne. Mogliśmy się więc z nim ścigać, ale gdy inne samochody mijają cię, mając przewagę 20-30 km/h, trudno się z nimi ścigać - skomentował Robert Kubica.
- Miał chyba uszkodzony bolid i blokował wszystkich. Potem zmieniliśmy opony na najmiększą mieszankę i próbowałem się utrzymać przed Kimim, ale w trochę pechowym miejscu dopadł mnie Vettel, który nas dublował. Nie chciałem mu za bardzo przeszkadzać i musiałem zjechać. Przez to nie udało mi się wyrobić w środkowym sektorze takiej przewagi, abym utrzymać Raikkonena poza strefą DRS. Alfa przez cały weekend jechała prawie o 20 km/h szybciej na prostych, niż my, więc jak jeszcze dostał DRS, wyprzedził mnie z łatwością na prostej i tyle - zauważył polski jedynak w F1.