Ich relacja zaczęła się w Gorzowie, kiedy Gollob jeździł w miejscowej Stali (2008-12). Młodziutki Zmarzlik bez skrępowania zaczepił idola i wypalił, że chciałby jeździć jak on.
- Było to dla mnie zaskoczenie, iż taki młody chłopak podszedł do mnie i powiedział, że chce jeździć na żużlu – powiedział Gollob. - Później dodał, że chce zostać mistrzem świata. Mówiłem, iż może tego dokonać, ale czeka go bardzo wiele pracy. On odpowiedział, że zrobi wszystko i będzie słuchał każdej podpowiedzi. Był bardzo pilnym uczniem.
Gollob szybko polubił Zmarzlika, a jego relacja z rodziną Bartka mocno się zacieśniła. Kiedy Stal Gorzów jeździła domowe mecze, Gollob nie spał w hotelu, ale cały weekend spędzał w domu Zmarzlików w Kinicach (30 km od Gorzowa). Długie wieczory spędzał na przekazywaniu ojcu Bartka, panu Pawłowi, tajemnej wiedzy na temat budowy motocykli. Zmarzlikowie dowiedzieli się jak przygotować sprzęt do zawodów, jak budować silnik czy części. Dzięki temu dziś nie są zdani na łaskę trzęsących żużlem tunerów. Sami budują silniki, a tunerom oddają tylko po poprawki. Mając taką wiedzę, Zmarzlik zarabia dużo więcej od innych żużlowców, bo nie musi wydawać wiele pieniędzy na sprzęt.
- Gollob traktował Zmarzlika jak syna, imponowało mu, że młody wie, czego chce. Przekazał Zmarzlikowi nie tylko wiedzę techniczną. Wyjaśnił mu, jak zmieniające się warunki atmosferyczne wpływają na działanie motocykla, kiedy trzeba zmienić silnik. Doradzał, jak ma przygotować atak podczas biegu, nalegał, by nie wjeżdżał nikomu na plecy. Starał się nieco utemperować Zmarzlika, który na początku kariery był mocno „nagrzany”. Dziś doradza mu również w sprawach inwestycji - mówi nam osoba z bliskiego otoczenia obu żużlowców.
Zmarzlik, dzięki radom Golloba, zaczął perfekcyjnie dbać o sprzęt. Na mistrzowski sezon miał przygotowanych 15 silników, każdy odpowiedni na inne warunki atmosferyczne czy geometrię toru. Do tego oczywiście trzy ramy motocykli. Przed Grand Prix Polski w Toruniu, w którym Zmarzlik przypieczętował zdobycie złota, rozmawiał z Gollobem przez 45 minut. Na fetę mistrzowską założył taki sam kombinezon, jaki miał pan Tomasz, kiedy w 2010 zdobywał złoto. A w każdym wywiadzie powtarza, że złoto to przede wszystkim zasługa mentora.
- Tych rad, które otrzymałem od pana Tomka nigdzie się nie kupi. Panu Tomkowi zawdzięczam mnóstwo. Myślę, że dokonaliśmy tego wspólnie – podkreśla mistrz świata.