W tym spotkaniu było dwóch zwycięzców - były gwiazdor hokejowej ligi NHL Mariusz Czerkawski oraz ciężko chory Janek z Gorzowa Wielkopolskiego. - Kilku bardzo bogatych biznesmenów zakładało się o to, który z nas wygra. Ten, który stawiał na mnie, zapłaci za leczenie tego chłopca. A ja jeszcze wezmę rewanż na Mariuszu! - zapewnia Tomasz Gollob, trzeci zawodnik ostatniego sezonu żużlowego Grand Prix.
Pierwszy raz Golloba
- Wynik nie oddaje przebiegu meczu, który był bardzo zacięty - ocenia Sasza Bałaszow, były zawodowy tenisista, a obecnie trener warszawskiego klubu Sinnet, w którym odbył się pojedynek. - Mariusz wygrał dzięki sprytowi i lepszej taktyce. Konsekwentnie grał na słabszy bekhend Golloba.
Pierwszy gem spotkania trwał... ponad 15 minut, Gollob kilka razy był o krok od przełamania rywala. - Mam paraliż! - krzyknął wściekły po kolejnej niewykorzystanej okazji do wygrania gema.
Po meczu okazało się, że Gollob... pierwszy raz w życiu grał na takiej twardej nawierzchni. - Zawsze odbijam na mączce. Normalnie nikt nie dochodzi do moich skrótów, a tu Mariusz wszystko brał - tłumaczył.
Mecz za milion euro?!
Czerkawski po meczu zdradził nam, że... wznawia hokejowe treningi.
- Wkrótce odbędzie się mój pożegnalny mecz. Przecież nie wypada mi dać plamy - śmieje się "Super Mario", który po pokonaniu Golloba dostał nietypową propozycję. Jeden z oglądających mecz biznesmenów chciał z nim zagrać w tenisa o... 100 tysięcy euro!
- Nie ma mowy. Tenis to nie moja dyscyplina i nie jestem całkiem pewny siebie. Ale w hokeja możemy zagrać nawet o milion euro, że nie strzelisz mi gola - odparował. Biznesmen spasował, ale... propozycją zainteresował się sędziujący tenisowe spotkanie Czerkawskiego z Gollobem znany piłkarz Piotr Świerczewski (37 l.). - Chyba muszę potrenować hokej - śmiał się.