Złamanie kręgosłupa, uszkodzenie rdzenia kręgowego i niestety bardzo realne zagrożenie, że będzie sparaliżowany do końca życia. Wszystkie sportowe plany Golloba skończyły się na feralnym zjeździe na torze w Chełmnie. Jak twierdzi organizator zawodów Władysław Knap, to miejsce jest dla zawodników bardzo bezpieczne. - Mówi się nieprawdziwe rzeczy na temat naszego toru - broni się Władysław Knap. - Bardzo współczuję Tomkowi, wszyscy trzymamy za niego kciuki. Ale wydawanie wyroków i mówienie, że to wina toru, nie ma teraz żadnego sensu. Ten zjazd nie jest niebezpieczny ani nie był źle przygotowany. Gollob upadł w takim miejscu, że nigdy bym nie pomyślał, że tam może się stać coś tak strasznego. Tomek miał pecha, ale nie można zrzucać winy na tor.
Tuż po strasznej w skutkach kraksie Golloba na torze w Chełmnie odbyły się sześciogodzinne zawody dla seniorów, a dzień później wpuszczono na niego ośmioletnie dzieci, które zdawały tam egzamin na licencję motocrossową. Wszyscy wrócili do domów bez szwanku.
- Małe, drobne dzieciaki jeździły na motorach, także w tym feralnym miejscu. I wszystkie przejechały po kilka razy. Nikomu nic się nie stało - relacjonuje Władysław Knap.