Do mistrza dotarło już, że więcej nie pojedzie na żużlu i podjął decyzję o sprzedaży silników, które ma w magazynie. „Z inicjatywy Teamu Tomasza Golloba informujemy o sprzedaży silników GM używanych przez Tomka w ostatnich kilku sezonach. Wszystkie silniki zostały zbudowane przez Jana Andersona, obecnie po przeglądzie przez Witold Gromspeed Gromowski gotowe do jazdy” - czytamy w ogłoszeniu wystawionym przez Rafała Lewickiego z firmy Speed Products.
Gollob ma uszkodzony rdzeń kręgowy, nie czuje od pasa w dół. To i tak postęp, bo tuż po wypadku nie miał czucia od pach w dół. Tomasz odzyskał też tzw. czucie głębokie. Oznacza to, że ma świadomość, której nogi lekarze dotykają podczas badań. Choć sytuacja jest trudna, żużlowiec nie poddaje się i walczy o to, aby stanąć na nogi.
- Rehabilitację Tomka możemy porównać do ciężkiego treningu – mówi Rybacki. - Chociaż? Czy trening trwa aż 7-8 godzin dziennie? Rehabilitanci są pod wrażeniem, że ma tyle mocy, pracuje więcej niż inni pacjenci i robi znacznie szybciej postępy, wykonuje już ćwiczenia, które niektórzy pacjenci mogą zrobić dopiero po kilku miesiącach rehabilitacji.
W tej chwili rehabilitanci przed wszystkim wzmacniają ręce Golloba. - Cały proces jest tak pomyślany, żeby mógł wykonywać coraz więcej czynności z normalnego życia, był bardziej samodzielny. Żużlowcy mają bardzo mocne ręce, ale Tomkowi do obecnych czynności życiowych (np. siadanie na wózku bezwładnym ciałem itp) potrzebne są inne partie tych mięśni – zaznacza Rybacki.
Gollob bardzo chciałby wrócić do domu, ale na razie jest to niemożliwe. Odwiedzają go znajomi, ostatnio kierowca rajdowy Rafał Sonik. - Tomek na pewno do końca sierpnia lub początku września będzie przebywał w szpitalu. Jest cały czas jest poddawany zabiegom fizykoterapii, hydroterapii i kinezyterapii – kończy Rybacki.