Z dziesięciu dotychczas rozegranych rund, Zmarzlikowi przytrafiły się tylko dwa gorsze występy. W Cardiff nie awansował nawet do półfinałów, co przydarzyło mu się po raz pierwszy od pięciu lat, a we Wrocławiu był siódmy. W pozostałych ośmiu Grand Prix zawsze meldował się w finale - wygrał w Malilli i Rydze, drugi był w Warszawie, Landshut, Gorzowie Wielkopolskim i Vojens, trzeci w Pradze oraz czwarty w Gorican.
Zmarzlik zarobił w Grand Prix pół miliona złotych
I właśnie ta regularność zapewniła mu piąty tytuł mistrza świata w karierze. Jest pierwszym żużlowcem w historii, który dokonał tego przed ukończeniem 30. roku życia i pierwszym w historii Grand Prix, który triumfował trzy razy z rzędu. A w tabeli wszech czasów, z sześcioma wiktoriami na koncie, są przed Zmarzlikiem już tylko dwie legendy czarnego sportu - Tony Rickardsson oraz Ivan Mauger.
Zanim jednak Zmarzlik w przyszłym sezonie spróbuje dopaść Szweda i Nowozelandczyka, to w Toruniu czeka go jeszcze ostatnia tegoroczna Grand Prix. W dziesięciu rozegranych rundach zawodnik Motoru Lublin zarobił 115,5 tys. euro, czyli niespełna 495 tys. złotych. Zwycięstwo w zawodach wyceniane jest na 16,5 tys. euro, drugie miejsce to nagroda w wysokości 12,5 tys. euro, trzecie - 10 tys. euro, a czwarte - 9 tys. euro. Najmniej Zmarzlik zainkasował za 10. lokatę w Cardiff (6,25 tys. euro) oraz 7. w Pradze (7,25 tys. euro).
Zmarzlik w lidze zarabia 6 milionów złotych za sezon
Zarobki w Grand Prix to jednak i tak tylko kropla w morzu w porównaniu z tym, ile Zmarzlik zgarnia w PGE Ekstralidze. Motor Lublin płaci mu sześć milionów złotych za sezon, a kolejne sześciocyfrowe kwoty dorzucają sponsorzy. Najwięcej oczywiście Orlen, który według zakulisowych plotek zapłacił mu za podpisanie kontraktu trzy miliony złotych.