Nasz kierowca ostatecznie zajął w stawce kierowców WRC 16. miejsce. Nie ukończył 5 z 13 rund MŚ, w których uczestniczył. Najwyższą pozycję - szóstą - zajął w Rajdzie Argentyny.
- Kiedy zaczynasz jeździć w najbardziej wymagającej rywalizacji rajdowej i chcesz się szybko czegoś nauczyć, musisz popełniać błędy - przyznaje Robert w rozmowie z włoskim portalem motoryzacyjnym Omnicorse.it. - Kilka rajdów mogłem skończyć nawet na podium, ale i tak mam satysfakcję, że udało się wygrać parę odcinków specjalnych samochodem, który nie należał do czołówki - dodaje Kubica, mając na myśli forda fiestę RS WRC przygotowanego przez brytyjski M-Sport.
Robert Kubica: Byłem dogadany z Ferrari
Jak przyznaje Polak, głównym problemem - poza fizycznymi ograniczeniami prawej ręki i brakiem doświadczenia - był źle działający system zmiany biegów fiesty. Naszemu kierowcy zainstalowano po lewej stronie kierownicy specjalną manetkę, której używał zamiast tradycyjnej dźwigni stosowanej przez innych kierowców. By nie miał nad nimi przewagi, szybkość działania manetki została ograniczona. I tu pojawił się problem.
- Mój system okazał się znacznie wolniejszy niż ten, który mieli rywale - zdradza Kubica. - Wielokrotnie wychodziłem z zakrętu z opóźnieniem, bo dłużej zmieniał się bieg. Gdy walczysz z najlepszymi kierowcami świata, nie możesz dawać takich prezentów. Problemy z przełożeniami oznaczały także spadek mocy auta.
Na szczęście przeszkody, na które natknął się Kubica, znikną w nowym sezonie. - Wszyscy będą mieli takie same łopatki i równe szanse - cieszy się nasz kierowca.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail