To jest człowiek z długim "lizakiem", który zatrzymuje bolid po jego wjeździe na stanowisko obsługi. Dopiero na jego znak kierowca F1 ma prawo ruszyć. Lizak szefa mechaników poszedł w górę i Yamamoto wystartował.
Przeczytaj koniecznie: Błyskawiczny triumf Kim Clijsters
Tymczasem obsługujący radio w bolidzie stał nadal przy burcie pojazdu. Koło przewróciło go i przejechało po jego nodze, a potem wyrzuciło w powietrze. Najdziwniejsze jest to, że podobno... nie ma złamanej ani jednej kości. Jednak trafił do szpitala.
Hiszpański zespół został ukarany grzywną 20 000 dolarów.