McLaren czyni spore postępy ze swoim bolidem. Obecnie maszyna tej stajni uchodzi za czwartą najszybszą w całej stawce. Problem w tym, że silniki dostarczane przez Renault nie zawsze stają na wysokości zadania. Wiadomo, że umowa między stronami obowiązuje do końca roku 2020. Co dalej? Nie wiadomo. Wątpliwości zasiał dyrektor zarządzający ekipy z Woking. Andreas Seidl nie wykluczył zmiany dostawców jednostki napędowej w 2021 roku. Na pewno jednak nie będzie powrotu do Hondy, z którą McLaren współpracował do 2017 roku. Chodzi o to, że japońska firma związała się z RedBullem i obiecała, że tylko zespołom tego koncertu dostarczy silniki.
Hiszpański dziennik "Marca" ustalił, że McLaren w zaistniałej sytuacji ma chrapkę na kontrakt Williamsa z Mercedesem. Dostawca silników, zdaniem źródła, ma być niezadowolony z wyników ekipy Roberta Kubicy, która jest zdecydowanie najsłabsza w stawce. Niewykluczone więc, że sytuację wykorzystają w Woking i przejmą umowę.
Carlos Sainz w weekend narzekał na silniki Renault. Był zdania, że pierwsza i obecna jednostka niczym się nie różni. Jego teoria potwierdziła się w wyścigu. Zarówno Sainz, jak i Lando Norris odpadli z wyścigu na torze Spa w Belgii po awariach jednostki napędowej.
Polecany artykuł: