Gollobem, który po wypadku na motocrossie wciąż nie ma czucia od pasa w dół, opiekują się najlepsi chińscy fachowcy. Doktor Wei Lifu to ten człowiek, który ma postawić Tomasza Golloba na nogi. Jest szefem sztabu lekarzy ze szpitala nr 7 w Nanning, którzy zajmują się żużlowcem. Doktor Lifu jest lekarzem medycyny tradycyjnej od 50 lat. Kilka dni temu zdecydował, że do Golloba przyjadą na konsultacje kolejni lekarze ze stolicy Chin. Wszyscy zastanawiają się, jak przywrócić połączenia nerwowe w ciele żużlowca. Razem z nim oraz Pan Xiaoxia (lekarka) Gollobem opiekuje się kilkanaście osób.
Oprócz zastosowanych metod leczenia związanych z medycyną tradycyjną (głównie akupunktura, masaż chiński leczniczy oraz zabiegi moxy, czyli zastosowanie specjalnej rośliny) żużlowiec poddawany jest również codziennie zwykłej rehabilitacji (podobnie jak w Polsce).
- Pierwszym zadaniem chińskich lekarzy jest ograniczenie bólu, który doskwiera Tomaszowi. Efekty mają nadejść za dwa tygodnie, ale już dziś wiemy, że pacjent ma za sobą pierwszą dobrze przespaną noc. Do tej pory ciągle się budził - wyjaśnia doktor Adam Zaborowski, ordynator neurochirurgii grudziądzkiego szpitala, który opiekował się Gollobem podczas podróży do Chin.
W wyjazd Golloba do Chin zaangażowało się miasto Grudziądz, które jest miastem partnerskim Nanning. Sytuację Golloba doskonale zna wiceprezydent Marek Sikora.- Tomek jest w świetnej formie - opowiada Sikora. - Wziął do ręki hantle i ćwiczy. Już pierwszego dnia miał wbijane ogromne igły w ciało. Miały po 5 cm i wbijano je w różne miejsca, m.in. między oczy w czoło. Tomek nie dowierzał, jak taka igła mogła tam wejść. Były to próby, miały one pokazać, jak działa organizm Tomka. Tomek jest w dobrym nastroju. W Chinach ma bardzo dobre warunki i bardzo smakuje mu chińskie jedzenie. Dzisiaj nawet powiedział, że zamierza się wybrać na mały spacer. Obok szpitala jest uliczka z licznymi knajpkami z typowym chińskim jedzeniem i Tomek chce spróbować skorpiona - dodaje.