"Super Express": - Dominic Breazeale chciał z tobą walczyć i teraz kpi, że stchórzyłeś przed nim i wolisz walczyć z rozbitym gościem, żeby dalej budować swój rekord bezpiecznymi walkami...
Adam Kownacki: - Breazeale był na liście moim potencjalnych przeciwników, ale za wysoko się wycenił. Helenius przystał na nasze warunki. Nie uważam, że jest kelnerem. Ma dobry rekord i to jest waga ciężka, wszystko może się zdarzyć. Nie lekceważę żadnego przeciwnika. O Chrisie Arreoli też mówili, że jest już emerytem, a zaskoczył wszystkich i mnie też w czasie naszej ostatniej walki. Wygrałem, ale to nie był spacerek.
- Gdzie odbędzie się twój obóz przygotowawczy?
- W okolicach domu. Przygotuję się tak jak zawsze, ci sami trenerzy, ta sama dieta. Po co cokolwiek zmieniać, jeśli dobrze działa?
- Masz małego synka. Nie budzi cię w nocy?
- Budzi, ale nie przeszkadza mi to. Nie mógłbym wyjechać teraz na obóz treningowy z dala od mojej rodziny. Za bardzo bym za nimi tęsknił i martwiłbym się co się z nimi dzieje. Moi bliscy dają mi wsparcie i siłę.
- Walka z Heleniusem będzie pojedynkiem wieczoru. Czujesz tremę?
- Nie, raczej czuje adrenalinę i radość, że znów wejdę do ringu i poczuje tę energię od tysięcy polskich kibiców.
- Korzystasz już z uroków sławy? Kiedy policjanci chcą ci dać mandat, puszczają cię za twój autograf?
- Nie mam żadnej ulgi. Ostatnio dostałem mandat za przekroczenie prędkości, ale pójdę do sądu i będę się ubiegał o umorzenie. Zobaczymy jak mi pójdzie.
- Na walkę z Heleniusem twoja żona założy tradycyjnie czerwone szpilki na szczęście? Może kupi sobie nowe?
- Na pewno będą czerwone, ale czy nowe to nie wiem. Ile można mieć par nowych butów? (śmiech)