"Super Express": - Po walce była impreza?
Adam Kownacki: - Tak, w klubie na Manhattanie. Wpadłem tam tylko na chwilę, żeby przywitać się z moimi fanami. Potem pojechałem do domu, bo byłem zmęczony. Większość moich fanów z Nowego Jorku znam, jestem dla nich jak kumpel z sąsiedztwa. Każdy mi gratulował i chciał sobie zrobić ze mną zdjęcie. Staram się nie odmawiać nikomu.
- Czyli sodówka nie uderzyła ci jeszcze do głowy?
- Nie słyszałem głosów, że mi uderzyła (śmiech).. Na pewno wraz ze wzrostem popularności jest więcej zaproszeń na różne imprezy. Czasami muszę odmawiać, bo nie zawsze mam na to czas. Mam treningi, rodzinę i czasami lubię się też wyciszyć.
- Jakie masz hobby poza boksem. Łowienie ryb?
- Byłem kilka razy na rybach, ale ryba lubi pływać. Ja nie piję, więc jestem słabym kompanem.
- Żadnego alkoholu?
- Nic. Za dużo widziałem w życiu ludzi, którzy się stoczyli przez alkohol i mam wstręt do niego. Jak to mówią, jestem bardzo tani, bo jak już wypije jedno piwo, to ledwo trzymam się na nogach. Mam słabą głowę.
- To jakie masz hobby?
- Rodzina. Najchętniej spędzam czas z żoną.
- Kłócicie się?
- Już nie. Na początku małżeństwa, kiedy się docieraliśmy, były sprzeczki. Uczyliśmy się wtedy siebie. Teraz wiemy, co nam działa na nerwy i jak trzeba schodzimy sobie z drogi.
- Robisz się coraz bardziej sławny, masz pewnie coraz więcej fanek, które piszą do ciebie...
- A niech piszą, nie zabraniam im tego. Jestem po uszy zakochany w żonie.
- Żona jest najważniejszą kobietą w twoim życiu?
- Tak, ona i mama. Są dla mnie najważniejsze. Mama w ogóle nie przychodzi na moje walki, nie chcę się denerwować. Ogląda w telewizji powtórki, kiedy już wie, że wszystko poszło dobrze i nic mi nie jest. Jest pierwszą osobą, do której dzwonię po każdej walce. Rodzice pewnie by woleli, bym w życiu robił coś innego, ale skoro kocham boks, rozumieją to i kibicują mi z całego serca.
- Wyjechałeś z Polski, kiedy miałeś 7 lat. Co pamiętasz z tego czasu?
- Bardzo dużo. Nasz dziadek hodował gołębie, które były wytresowane, latały dookoła, a później wracały na miejsce. Nie pozwalał nam grać w piłkę nożną, bo straszyliśmy mu jego ukochane ptaki. Mieliśmy gospodarstwo rolne. Były konie, kury i krowy, które doiliśmy z braćmi.
- Jest was trzech, ty najstarszy. Biliście się?
- Tak, non stop. Ja jako najstarszy i najsilniejszy zawsze wygrywałem. Ale kiedy było trzebay, trzymaliśmy się razem, a teraz w ogień za sobą skoczymy. W rodzinie jest potęga i siła.
- Na co wydasz kasę za ostatnią walkę?
- Zamienie swoje wysłużone Subaru na coś lepszego i wygodniejszego. Miało już na liczniku ponad 100 tysięcy mil.
- Może jakiś sponsor da ci auto?
- Nie, kupię sobie sam. Nie lubię się od kogoś uzależniać i jeśli mnie na coś nie stać, to po prostu nie kupuję.
- Będa jakies egzotyczne wakacje z żoną?
- Nie będzie, bo zmieniła właśnie pracę i nie może brać urlopu. Dzisiaj wezmę ją do SPA, na masaż i relaks. Później może smaczna kolacja.
- Twoja ulubiona potrawa?
- Dobry krwisty stek z ziemniakami.
- Gotujesz?
- Jestem mistrzem w robieniu jajecznicy.
- Podajesz ją żonie do łóżka?
- Tak. Jak zasłuży, to podaję (śmiech).