Uroczystość odbyła się w parafii Świętego Kazimierza w Newark (USA), po niej było przyjęcie w restauracji Royal Warsaw w New Jersey.
- Z Polski przyleciała moja mama, teściowie i szwagier - opowiada nam bokserski czempion.
Goście dawali Weronice w prezencie koperty z pieniędzmi. - Bank trzyma tata. U mnie kasa jest najbezpieczniejsza - śmieje się Adamek i z żalem stwierdza: - Szkoda, że mama nie zostaje na dłużej, musi wracać do Polski. Jest pierwszy raz w Ameryce i nie może się nadziwić, że tutaj pół życia się spędza w samochodzie. Zupełnie inaczej niż w naszych Gilowicach.