Trener Andrzej Gmitruk zmarł w swoim domu w Hipolitowie. W nocy z poniedziałku na wtorek, około godziny 4:00, na miejsce wysłano jednostkę OSP z Długiej Kościelnej. Na początku mówiło się, że szkoleniowiec zginął w wyniku pożaru, który opanował dom. Oficjalnie jednak na razie informacja ta nie została potwierdzona. Uległ spaleniu, nadpaleniu plastikowy stolik. Natomiast śledczy i technik, którzy byli na miejscu, na tę chwilę nie wskazali przyczyny zgonu. Jednak wstępnie możemy przekazać, że raczej nie ma ona związku z pożarem - skomentował dla PAP oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Mińsku Mazowieckim aspirant Marcin Zagórski. Prokurator rejonowy w Mińsku Mazowieckim wszczął śledztwo w sprawie zgonu Andrzeja Gmitruka.
Od jakiegoś czasu Andrzej Gmitruk współpracował z "Adamem Krzysztofem", właścicielem kanału GmitrukTV na serwisie YouTube. Na Twitterze współpracownika bokserskiego trenera pojawiło się oświadczenie, w którym zawarte jest także stanowisko żony Gmitruka. "W związku z tragiczną informacją dotyczącą śmierci najbardziej utytułowanego trenera boksu zawodowego w Polsce Andrzeja Gmitruka chciałem przekazać informację od jego żony" - czytamy w pierwszym zdaniu.
"W poniedziałek była rocznica śmierci syna śp. Andrzeja Gmitruka. Trener zapalił świeczkę ku jego pamięci na tarasie w swoim domu. Przez tę świeczkę ogień zajął cały stolik na tarasie, cała sytuacja miała miejsce w nocy. Trener Gmitruk obudził się i wybiegł na taras, aby ugasić pożar. W trakcie gaszenia pożaru poniósł śmierć. Jednocześnie w imieniu najbliższych chciałbym przekazać serdeczną prośbę do mediów o uszanowanie prywatności" - napisano dalej.