"Super Express": - Witamy najpotężniejszego, razem z Piotrem Wernerem, polskiego promotora bokserskiego. Chyba nie przesadziliśmy...
Andrzej Wasilewski (40 l.): - Jeśli mówimy o boksie zawodowym, to tak jest. Na pewno jesteśmy wpływowi. Środowisko i rynek są nieduże, a nasza grupa działa już 13 lat.
- Macie jednego mistrza świata - Krzysztofa Włodarczyka... Kiedy będą następni? Wiele szumu jest wokół Artura Szpilki. Kiedy wraca na ring?
- Na razie ma zablokowaną rękę, ma na lewej dłoni plastikowy kołnierz. Prawdopodobnie wróci 8 grudnia na łatwiejszą walkę, bardzo się do niej pali.
- Co się dzieje z Dawidem "Cyganem" Kosteckim?
- Jeśli nic nadzwyczajnego się nie zdarzy, powinien opuścić zakład karny za 7-8 miesięcy. Mam informację od żony, że jest w dobrej formie psychicznej, niedawno przeszedł na... wegetarianizm. Nic nie przytył, trenuje, tyle, ile można w więzieniu. Nadal w niego wierzę.
Podobno z tego powodu, że trafił za kratki, ma pan wielkie kłopoty finansowe...
- Powiem tak, kłopotów finansowych nie mamy żadnych, ale mamy duże kłopoty prawne. W sądzie federalnym w Pensacoli w stanie Floryda jest pozew. Dla nas jest to skomplikowane, musimy pracować z dwoma kancelariami prawnymi, amerykańską i polską. To zajmuje bardzo dużo czasu i jest kosztowne.
- O ile was pozwał Roy Jones? Podobno o milion dolarów.
- Pozwał nas o złamanie kontraktu polegające na tym, że nie dostarczyliśmy usługi bokserskiej zgodnie z kontraktem. Bo zamiast Kosteckiego wystąpił Głażewski. Szkody, a właściwie nieuzyskane przychody, wyliczył na minimum milion dolarów. Ale gdyby to miał być milion dolarów, to sprzedaż pay-per-view musiałaby być 2-3 razy większa niż walki Kliczko - Adamek. To jest kompletna bzdura. Ja się tylko uśmiecham, chociaż nie życzę nikomu, żeby nad głową fruwał mu taki topór.
Największe honorarium, jakie wypłaciliście bokserowi?
- 350 tysięcy dolarów Cunninghamowi za pierwszą walkę z Włodarczykiem. Żaden z polskich pięściarzy tyle na naszej gali nie zarobił.